Jak jeden, zwykły robotnik zmienił cały świat PRL-u? Prawdopodobnie dzięki tym samym cechom charakteru, przez jakie większość (w tym zdecydowanie ja) uznaje go teraz za pełnego arogancji bufona. Takie przynajmniej można odnieść wrażenie, oglądając najnowszy film Wajdy – Wałęsa. Człowiek z nadziei.

 

Nie wiem jak inni, ale ja bardzo lubię filmy stworzone w takiej formie – wszystko mieści się w jednej ramie fabularnej. W tym wypadku jest to słynny wywiad Wałęsy z Orianą Fallaci. Odpowiedzi na jej pytania przeplatają się z wydarzeniami z życia Wałęsy, z protestami, pracą w stoczni i urywkami życia codziennego, z żoną Danką i dziećmi. Interesujące jest też połączenie nagrań z aktorami z archiwalnymi materiałami, na przykład chwilą wręczenia Danusi pokojowej nagrody Nobla – to pani Wałęsa wchodzi na podium, ale już Grochowska przemawia do mikrofonu.

Po obejrzeniu filmu byłam pod niemałym wrażeniem roli Więckiewicza, który momentami wydawał się bardziej wałęsowski od samego Wałęsy. Sposób mówienia czy energicznego gestykulowania wydał mi się idealnie przemyślany, chociaż można spotkać opinie, że Więckiewicz zrobił ze swojego bohatera karykaturę samego siebie. Sam Wałęsa stwierdził chyba nawet, że nie jest takim bufonem, na jakiego zrobili go w filmie. Nie wiem, sama fanką pana Wałęsy nie jestem (z całym poszanowaniem dla jego zasług) i mi gburowate odpowiedzi na pytania dziennikarki wydawały się jak najbardziej na miejscu. Co mnie zdziwiło – momenty humorystyczne, moim zdaniem jak najbardziej udane.

Dla starszego pokolenia obraz Wajdy to ich wspomnienia w ponad dwu godzinnej pigułce, zaś dla nas, młodych – porządna i warta uwagi lekcja historii. Kto wie, w jakich czasach żylibyśmy teraz, gdyby nie ten przesadnie pewny siebie i uparty jak osioł pyzaty pan. Jednym zdaniem – nie jest to arcydzieło, ale obejrzeć warto, chociażby w celach czysto edukacyjnych.


Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto