Tematem jednej z pierwszych lekcji języka polskiego w liceum jest pojęcie kultury. Dokładniej – kultury niższej i wyższej. I zapewne przebrnęlibyśmy przez ten temat jak przez każdy inny (zwłaszcza, że należę do klasy politechnicznej), gdyby nie pytanie jednego z uczniów – „a heavy metal to kultura niższa czy wyższa?”.

 

No właśnie. Czym w ogóle różni się pojęcie kultury wyższej i niższej? Czy to, że coś trafia do popularnego obiegu oznacza, że nie może być to dobre? Oczywiście, że nie! Moim zdaniem jest masa rzeczy, które mimo swojej popularności, spokojnie można uznać za wartościowe i pełne artyzmu. Nie każda piosenka lecąca na ESCE to wypruty z duszy chłam. Racja, słysząc takie przeboje jak „Pokaż cycki” ciężko jest w tym zobaczyć prawdziwą sztukę, ale pomiędzy jednym a drugim kawałkiem nurtu „impreza, tyłki, chlanie i dziwki” czasami znajduje się coś naprawdę dobrego.

Jeżeli nie to, co jest więc wyznacznikiem? Popatrzmy teraz na malarstwo, a dokładniej sztukę współczesną. Furorę robią czarne kropki na białym tle, kilka prostych linii i bohomazy przypominające wysiłki trzyletniego dzieciaka. Nie krytykuję podobnych tendencji obecnych twórców, bo każdy może się w tych kropkach i kreskach dopatrywać wielkiego przesłania. Zważając na to, za ile owe dzieła są sprzedawane, można by z pewnością przyjąć, że należą do kultury wyższej, tak jak freski Michała Anioła malowane w pocie czoła na suficie Kaplicy Sykstyńskiej. Ilość włożonej pracy i złożoność formy nie mając więc nic do tego, a cena jak widać – też nie. W końcu, tak jak powiedziałam, dziecięce gryzmoły często wydają się bardziej plastyczne od tych wartych miliony arcydzieł, a trzymamy je w szufladach albo wyrzucamy do kosza.

Nie popularność, nie cena, nie włożona praca i nie złożoność – więc co? Czy na pewno sami to wiemy? Chodzi o to, że wszystko może mieć znacznie, może nieść jakieś przesłanie czy naukę – to od nas zależy, czy się tej nauki dopatrzymy, czy też nie. Dla jednej osoby heavy metal to tylko ryki i nieudana kompilacja nieprzemyślanych riffów, a dla kogoś innego – najlepszy przekaźnik emocji i środek wyrazu. Jeżeli cokolwiek działa na nasze uczucia, cokolwiek wywołuje jakieś poruszenie w naszym wnętrzu czy inicjuję myśli, których wcześniej nie mieliśmy – to właśnie jest kultura wyższa. To decyzja każdego z nas, zupełnie niezależna i indywidualna. Nie można komuś wmówić, że opera jest kulturą wyższą skoro on woli techno – i ma do tego zupełne i niezłomne prawo. Nie ma czegoś gorszego i lepszego, niższego i wyższego – jest tylko to, co do nas trafia i co do nas nie trafia wcale.

„A heavy metal to kultura niższa czy wyższa?” – każdy sam niech wybierze swoją odpowiedź.


Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto