Konsekwencją małżeństwa jest dziecko. Dziecko trzeba wychować. Marzeniem każdego rodzica jest szczęście swojego wychowanka, wprowadzenie go do świata, zapewnienie świetlanej przyszłości, wysłanie do dobrej szkoły, a co za tym idzie - ukończenie studiów i kariera zawodowa. Najlepszym czasem na powiększenie rodziny jest stabilność finansowa i poczucie bezpieczeństwa.

Niestety, nie zawsze "chcę mieć dziecko" równa się "mogę mieć dziecko". Dziecko, które będzie wspaniałym człowiekiem, tak wspaniałym jak jego rodzice. Potomstwo to odpowiedzialność, seria wyrzeczeń, a sposób, w jaki jest wychowywane, ma wpływ na całe jego życie. Sytuacje obserwowane w najbliższym otoczeniu stanowią swego rodzaju schemat przyszłego życia.

Pewna para przeliczyła się. Chęć wychowywania dziecka okazała się dla niej w późniejszych latach bardziej niekorzystna niż sam fakt narodzin upragnionej pociechy.
W kilku częściach chciałbym przedstawić historię mojego przyjaciela (chciałby pozostać anonimowy). Każda część będzie swego rodzaju "rozdziałem" z jego życia.

 1. PIERWSZE WSPOMNIENIE.


18 lat temu na świat przyszedł pewien chłopiec, nazwijmy go Michaś. Jego rodzice pobrali się 3 lata przed narodzinami wymarzonego synka. Państwo (mama i tata) miało milion pomysłów na przyszłość brzdąca: lekarz, prawnik, prawnik albo może lekarz. Ewentualnie mógłby być lekarzem albo prawnikiem, choć nie wykluczali też medycyny i prawa. Michał zamieszkał z rodzicami w małym domku na obrzeżach niewielkiego miasta. Jeden pokój, łazienka, kuchnia, korytarz, kantorek. Bez szału. W jedynym pokoju stanęło przy oknie łóżeczko, między wąską szafką, a starym telewizorem, przy przeciwległej do drzwi ścianie, blisko łóżka rodziców. Kiedy mamusia wróciła ze szpitala ze swoim synkiem, po serii domowych wizyt pielęgniarki i wielu badaniach, mama i tata cieszyli się swoim zdrowym, masywnym dzieckiem (5,5kg). Michałek nie sprawiał żadnych problemów, oprócz upartego przypominania o sobie w środku nocy. Tatuś wychodząc do pracy, całował śpiącego malca w czółko tak, aby tylko go nie obudzić. Nie zawsze się to udawało. Malec budził się z przerażającym krzykiem i strachem w oczach, zastanawiając się dlaczego ten duży pan się nad nim pochyla. Nie mniej jednak, kiedy ojciec zrezygnował z porannego rytuału pożegnania synka, Michaś budził się jeszcze przed ojcem z płaczem, jakby czekał na buziaka.


Kilka lat później ojciec został zmuszony do zmiany pracy. Mieszcząca się 3km od domu przetwórnia miała zostać zamknięta w ciągu sześciu miesięcy. Pierwsze wspomnienie dzieciaka (mającego wówczas 4 lata) to widok tatusia, idącego w jego i mamy stronę, którzy zawsze wychodzili po ojca, wracającego z pracy. Michał podekscytowany tym, że za chwilę zza zakrętu wyjdzie jego ukochany tatuś popadał w ciemną rozpacz, kiedy okazało się, że po długim i męczącym spacerze aż pod samą przetwórnię... ojca nie spotkali. Wspomnienie nie na tym się kończy. Czteroletni urwis uwielbiał przesiadywać w kuchni na swoim krzesełku, bawiąc się wszystkim co wpadło mu w dłonie. Nieraz znalezione w szafce serwetki były tak interesujące, że zniechęcały małego do snu nawet w okolicach godziny 23:00. Nagle serwetki nie były już źródłem uwagi Michałka. Drzwi do domu bardzo gwałtownie się otworzyły, robiąc przy tym nieziemski hałas. Do kuchni wpadł tatuś. Przez chwilę trzymając się futryny obserwował uśmiechającego się chłopca, po czym wywrócił się stawiając krok do przodu. Z łazienki wyskoczyła mama, zaskoczona widokiem leżącego na podłodze męża. Rzuciwszy badawcze spojrzenie w stronę synka, pomogła wstać niezbyt zdającemu sobie sprawę z upadku ojcu. Ten pan miał bardzo duże oczy, a jego spojrzenie było dziwnie niepokojące. Kiedy tylko tata oparł się o drewnianą szafę kuchenną, stojącą przy wejściu, wykonał bardzo gwałtowny ruch w kierunku milczącej mamusi, któa stała jakieś trzy kroki dalej.

    "I czego kurwo mnie dotykasz?! Spierdalaj spać, dawno powinnaś siedzieć w łóżku!".

Co te słowa znaczyły, czemu tatuś mówił tak niewyraźnie i czemu mówił tak głośno?

    "Głucha jesteś?! Wynoś się dziwko do pokoju!"

Dlaczego tatuś uchwycił mamę za szczękę tak mocno, że mamusia nie mogła nic powiedzieć? Dlaczego mama tak szybko machała rękoma i dlaczego tatuś chwycił mamę za włosy, wyrzucając ją z kuchni?

Michasiowi nagle przypomniało się o serwetkach leżących po jego lewej stronie. Chwyciwszy jedną z nich, malec zaczął nerwowo ją zgniatać, obserwując uważnie ojca. Mama płakała na korytarzu... Ale dlaczego mama płakała? Czy to, co zrobił tata, było złe? W telewizorze panie płaczą wtedy, kiedy jest im źle. Michałowi po policzku spłynęła łezka. Ojciec w międzyczasie tańczył po kuchni w jakimś dziwnym rytmie, ale nigdzie nie było słychać muzyki. Dziecko wystraszyło się trzasku spadającego krzesła, które stanęło na przeszkodzie kroków taty. Michałek zaczął płakać. W mgnieniu oka przed nim pojawił się tata...

    "Czego skurwielu ryczysz? Ojca się boisz? Ty śmieciu też powinieneś już spać, co ty tu odpierdalasz?!"

...i zrobiło się ciemno.


Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto