Teoretycznie miało to mieć jakiś sens i być pisane z delikatną inspiracją pewnego kaskadera literatury, jednak jeśli ktoś uzna, że napisałem to na kolanie, przed chwilą, to też się nie obrażę.


Wschodzące słońce na horyzoncie
Świeży zapach trawy kwiatów
W mocy rozkwitu
Ptak przecina błękit
Rozpościera skrzydła
Znika za puszystą chmurą
Wiatr
Wiatr pieści kokietuje
Zasysa ciemność przywraca rześkość
Czułym podmuchem
Leżę na polanie
I słucham waszych melodii
O początku stworzenia wszechświata
Z jednego wspólnego pragnienia


Było I to lepiej
Wszystko było
Aparat zapchany kliszami
Dusi się „elukubracją”
I co kurwa z tego?!


Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto