Tymi słowami zaczyna się utwór, który Strachy na Lachy zaprezentowały jako pierwszy na sobotnim koncercie w gdyńskim Uchu. Już o godzinie 19.30 klub pękał w szwach, a ludzi nadal przybywało…

Koncertowicze dopiero w piątek dowiedzieli się, że zapowiadany support, w tym wypadku Janek Samołyk został odwołany, z powodu choroby. Rozczarowanie jednak nie trwało długo, ponieważ natychmiastowo w rozpisce zastąpiły go toksyczne grzybki, czyli nasz rodzimy zespół rockowy Toxic Mushrooms. Chłopcy pośpiewali sobie o Pucku, życiu i miłości, a następnie przekazali scenę Grabażowi.

Zanim jednak pojawił się zespół, zewsząd słychać było piosenkę Hanki Ordonówny – „Miłość ci wszystko wybaczy”. Publiczność, mimo że pochłonięta klasykiem, natychmiast wypatrzyła w głębi sceny Grabaża. Tuż za nim Kozak, Kuzyn, Lo oraz Maniek. Czym prędzej zasiedli do swoich ulubionych instrumentów i już po chwili w klubie unosiła się muzyka, dla której zebrała się całkiem spora gromadka fanów. „Szklana góra”, jako pierwszy utwór, nie zawiódł nikogo. Po sekundzie wraz z Grabażem śpiewali wszyscy zebrani.

Artyści nie oszczędzili nam utworów takich jak „Ballada o Tolku Bananie”, „Czarny chleb”, „Żyję w kraju” oraz „Ostatki”.

Zabrakło jednak „Dzień dobry, kocham cię” i jednego z najświeższych owoców ich twórczości – ,,Żeby z tobą być”.

Podsumowując, straty są niewielkie, szacuje się je na kilka litrów potu, kilka odcisków i kilka dodatkowych godzin snu. Aha, i jeszcze jeden but, który kilkakrotnie odbył podróż nad naszymi głowami. Podejrzewam, ze do dziś nie odnalazł swojego właściciela.

Na fanpage’u Strachów tuż po koncercie pojawił się wpis: „Gdynia - rozbiliście bank... Jak do tej pory była to najlepsza nasza sztuka na tej trasie, a w naszej historii koncertów w Uchu tak dobrze nie było nigdy!”.

Jako fani mamy nadzieję, że po kolejnych wizytach w Gdyni, Strachy na Lachy, niebezpodstawnie zresztą, będą uwieńczać koncert tymi właśnie słowami.


Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto