Narodzone w czasach pozytywistycznych hasło emancypacji, w wyniku którego do społeczeństwa wkroczyły feministki, trwa do dziś.  Kobiety wywalczyły sobie prawo do głosowania, zaczęły ingerować w świat polityki oraz przejęły kontrolę nad zbyt zrównoważonym światem mężczyzn.

Uformowały swoją warstwę społeczną (bo chyba tak to można nazwać) jako niezależną, samowystarczalną i wyzwoloną. Różnice płciowe zacierają się w przerażającym tempie. Kobiety inspirowane czynami mężczyzn oraz mężczyźni zafascynowani zachowaniem kobiet tracą poczucie powinności, które są jasno i klarownie określone.

Gdyby cofnąć się o kilkadziesiąt lat wstecz, mężczyźni powinni pracować, zarabiać na życie i rodzinę. Powinni bronić kobiet oraz o nie dbać. Rycerskie zachowania wobec płci pięknej nie powinny być nikomu obce, nawet jeśli mowa już o współczesnych czasach. Powinności kobiet także nie są zbyt zawiłe. Dom, do którego wraca mężczyzna powinien być czysty, zadbany, zawsze z pełną lodówką i obiadem na stole.

W 2014 roku kobiety wyzwolone potrzebują mężczyzn, kiedy zaczyna budzić się w nich instynkt macierzyński i nie potrafią oszukać natury. Wówczas płeć żeńska stawia nie tylko na prestiż i karierę, ale także na owocne i bogate w nowe doświadczenia związki, które trwają zazwyczaj dziewięć miesięcy, bo feministce nie wypada wychowywać dziecka w modelowej rodzinie.

Od klasycznych feministek nietrudno odróżnić pseudo-feministki. Są to singielki źle potraktowane przez los, które same siebie nazywają niezależnymi i wieczorem, kiedy nikt nie widzi, płaczą do poduszki i użalają się nad swoją samotnością.

Wzorce płciowe są na wyginięciu. Feminizm obrał już swój kierunek. Rozpędzone, wyzwolone kobiety pędzą galopem do przodu, burząc hierarchię społeczną i płciową. Ich galop kończy się 8 marca. Wówczas każda feministka zamienia się w mówiącą ludzkim głosem kobietę, potrzebującą męskiego wsparcia i oczekującą drobnego upominku.

Wystarczy wyobrazić sobie scenę, kiedy z kopalni wydobywa się umorusana feministka (równouprawnienie przecież) na którą czeka elegancko ubrany kolega z pracy zajmujący się papierologią, siedzący cały dzień przy biurku i popijający kawę z porcelanowej filiżanki. Czeka na koleżankę. Z kwiatkiem oczywiście, bo mamy dzień kobiet. Skoro mamy ten XXI w., a ruch feministyczny się rozwija, nikogo nie zdziwi, kiedy to właśnie kobiety będą montować kanalizację pod naszym domem albo machać w rowie łopatą.

Feministki są sprytnymi kobietami. To, że nie maja faceta w najmniejszym nawet stopniu nie oznacza, że są brzydkie, mają wąsy i nie golą nóg. Nie. One po prostu dążą do swojej feministycznej ideologii. Czy feministka czasem przestaje być feministką? Owszem. Wystarczy sytuacja, w której mężczyzna powinien kobietę przepuścić w drzwiach, ustąpić jej miejsca w autobusie czy też ponieść reklamówkę z zakupami. Wtedy właśnie, oprócz dziś, 8. marca, wszystkie kobiety stają się kobietami, a feministki przemawiają kobiecym głosem.


Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto