Gwiazdkowe zakupy wbrew pozorom wcale nie są wspaniałe. Mają swój mroczny zakątek...
Znaleźć miejsce na parkingu to początek sukcesu, ale to jednocześnie największe wyzwanie. Dobrze jest, jeśli znajdziesz miejsce z kilometr od któregoś z wejść. Jak chcesz znaleźć miejsce blisko, to zostaje ci chyba tylko miejsce na dachu marketu! Jak już szczęśliwie zaparkujesz, wchodzisz do galerii. A tam... jeszcze gorzej niż na zewnątrz. Każdy metr kwadratowy jest wyładowany ludźmi. Co chwila musisz się przepychać. A co ci ludzie noszą! Jak nie czerwona czapka, to rogi renifera! A co poszczególni dziwacy nawet za bałwany się przebierają!
I wreszcie udaje się! Jestem w sklepie. Rozglądam się i... Łapię się za głowę. Co się tu dzieje! Ludzi od czorta i ciut ciut, kasy otwarte są WSZYSTKIE, ażeby było jeszcze śmieszniej, kolejki KILOMETROWE! Wybieram sobie jakiś ciuch, idę do przebieralni, czekam godzinami aż któraś się zwolni i kiedy już mam to, co chciałam i wtedy... przychodzi czas na stanięcie w kolejce. I tu się zaczyna. Jeden klient chce zwrócić towar, drugi płaci trochę kartą, a trochę gotówką, a jeszcze inny stoi przy kasie i nagle stwierdza, że chce coś innego! Można wyjść z siebie! A kiedy już masz kupiony towar i wychodzisz ze sklepu okazuje się, że trwają jakieś występy, więc żeby dojść do innego sklepu, potrzeba ogromnego wysiłku i siły woli. A prezenty same się nie kupią! I tak co roku...