{dionetextanimator id="1" text="Uwaga, debiut na Wspaku..." parameters="texteffect: 'expand', speed: 'slow'"}
{/dionetextanimator}
Chyba każdy z nas ma jakieś pokusy. Ja także je mam...
I znów to samo... Kolejna pokusa...Ostatnimi czasy było ich coraz więcej, a ja nie mogę się przemóc. Znów kolejny sklep. Wczoraj miałam rozprawę wiecie? Był sędzia i byli prokuratorzy. Wszyscy patrzyli na mnie jakbym obrabowała bank,ale przecież to był tylko sweterek. Poprawka! To nie był TYLKO sweterek. To było kaszmirowe cudo! Też tak macie? Wchodzicie do sklepu i widzicie TĘ RZECZ! Właśnie tę jedyną. Wtedy wiecie, że ona musi być wasza. Woła do was i prosi żebyście jej nie zostawiali. Czasem zastanawiam się, czy to nie głos jakiegoś diabełka, małego kusiciela, który marzy, aby stało się to, co w takim wypadku było nieuniknione.
Przekroczyłam limity na kartach. No ale przecież to nic złego chcieć. A kiedy chwytam do rąk tę wołającą rzecz, chcę jej już nie wypuszczać do końca świata. Ona mnie kusi...przywołuje... A ja nie umiem się oprzec pokusie. A sweterek był booooski. Szkoda tylko, że zblakłby po pierwszym praniu. Widac to było po tkaninie. Ale od tego są sklepy! Żeby stare rzeczy zastępowań nowymi. Przyjaciółki proszą mnie, żebym przestała, ale przecież nic się nie stało. Chodzę na terapię, ale przecież nie mam problemu. Nic się nie stało...No prawie nic...
To wszystko zaczęło się parę miesięcy temu. galeria, różowe botki. Gratis śliczniutka, nowiutka para skarpetek. Podchodzę do kasy. karta przesuwa się po czytniku i nagle...Brak dostępnych środków na koncie. Przecież to niemożliwe! Sprzedawczyni prosi, żebym odłożyła je na miejsce. Podchodzę do półki, stoję przy niej z bijącym sercem. W mojej głowie rodzi sie plan. Poziom adrenaliny gwałtownie skoczył mi w górę. Widzę moją szansę. Wyjmuję botki z pudełka i wkładam je pod bluzkę. Jakaś pani zachaczyła się wózkiem przy wyjściu. Podbiegam do niej i pomagam jej przejść. Kiedy przechodzimy słyszę pikanie. Podbiega ochrona. tak jak zaplanowałam. Wszystkie oskarżenia skierowane były na wózek. Kiedy ochroniarze sprawdzali jego zawartość, ja cichutko wybiegłam z galerii. Udało się! Byłam wolna! A co najważniejsze- miałam botki! I wtedy polubiłam to. Wymykałam się z towarami coraz częściej. Białe tenisówki, czerwony T-skhirt, zielona apaszka, różowa czapka, granatowe spodnie...i wreszcie mój ukochany sweterek! Ale tym razem się nie udało. Przyłapano mnie.
Wczoraj była rozprawa. Rodzice zapłacili temu dziwnemu panu, co siedział naprzeciw mnie i mnie uniewinniono. Dziś znów stoję przed sklepem. Dostrzegam niebieską tunikę. Jest cudowna! Niebieska. 3/4 rękawy. Dół obszyty niebieską nitką. Głęboki dekolt. Z boku malutki zameczek. Już przy niej stoję. Dotykam miękkiego materiału. Dotykam szwów. Kręci mi się z zachwytu w głowie. Chwyta mnie jakaś silna ręka... To ochroniarz... Znów to zrobiłam. Wyciągam tunikę spod bluzki.
Dziś nie będzie tak łatwo. Dziś kolejna rozprawa. Rodzice nie mają pieniędzy, bo spłacili kredyty i zapłacili za adwokata. Takie zamieszanie o głupią tunikę! Wszyscy dookoła myślą, że mam problem. Ale ja wam powiem, kto ma problem. Oni wszyscy! Nie jestem uzależniona! Nie jestem! Nie mam problemu! Po prostu łatwo ulegam pokusie!