Czy szczęście jest związane z konkretnym miejscem? Czy dają je nam konkretni ludzie? A może po prostu odnajmujemy szczęście w zwykłych chwilach?
Obudziłam się. Za oknem świeciło słońce. Poszłam do salonu i usiadłam na kanapie obok rodziców. Rozmawiałam z nimi i się śmiałam. Wróciłam do pokoju. Otworzyłam okno. Poczułam świeże poranne powietrze. Na stole zabrzęczał telefon. Od razu wiedziałam, że to moje przyjaciółki chciały wiedzieć, co u mnie. Słyszałam śpiew ptaków i przy akompaniamencie tej muzyki rozmyślałam. Myślałam o szybkości przemijania i o życiu moim i innych. Mam kochającą rodzinę, przyjaciółki, chłopaka, dom... Moje życie jest doskonałe, jednak każdy dzień jest taki sam. Jednak właśnie tego poranka czułam się naprawdę szczęśliwa. Rozmyślałam o szczęściu. Co to takiego szczęście? Szczęście jest emocją spowodowaną doświadczeniami ocenianymi przez podmiot jako pozytywne. Ale mnie nie interesuje definicja z wikipedii. Jak to jest czuć się szczęśliwym? Czy moje szczęście to tylko moje wyobrażenia? Ja szczęście czuję w ten sposób - Gdy jestem szczęśliwa, czuję, że nic nie może mi się stać i wszystkie zmartwienia umykają. Tylko co wywołuje szczęście? Przez całe życie jestem otoczona ludźmi, których kocham, nigdy nie stała mi się żadna krzywda... Jednak stojąc tam i słuchając śpiewu ptaków czułam prawdziwą radość. Szczęście jest niepojęte przez nasz umysł. Nie możemy powiedzieć, co je tak naprawdę wywołuje. A skąd wiedzieć, że jest się szczęśliwym? Na to pytanie trzeba sobie odpowiedzieć samemu, słuchając własnego serca...