Właściwie nie sposób spotkać pozytywnej opinii na temat filmu ”Stygmaty” z punktu widzenia człowieka głęboko wierzącego, którego przede wszystkim może dziwić to, iż ranami (tytułowymi stygmatami) nie została dotknięta kobieta gorliwie religijna, lecz…ateistka.
Jej proste, spokojne życie zmieniło się o 180 stopni. Doznała ran na dłoniach, plecach, czole oraz w okolicach żeber, dokładnie jak Jezus, podczas drogi krzyżowej i samego ukrzyżowania.
Nie umie zrozumieć przyczyny swojego cierpienia, obcowała z Bogiem oraz momentami w jej ciało wchodził szatan. Pomoc odnajduje u księdza, który zawsze podważał niezwykłość cudów. Znajomość ze stygmatyczką odmieniła jego poglądy.
Nie potrafi w sposób naukowy wyjaśnić tego, co dzieje się z kobietą. Rozmawia z szatanem, zaczyna wątpić w swój Kościół, udaje mu się rozsupłać istotę Kościoła Jezusowego i tajemnicę stygmatów Frankie.
Po sensacyjnych odkryciach archeologicznych XX wiek, Komisja ds. Ewangelii pracowała nad tłumaczeniem nowo odkrytej Księgi. Watykan rozkazał zaprzestanie dalszych prac. Niektóre Jej fragmenty zachowały się. Podczas egzorcyzmów Frankie jeden z dawnych tłumaczy Dobrej Nowiny wypowiada słowa:
„Nie zniszczysz mojego Kościoła „
W ostatniej chwili wbiega ksiądz, który pomagał Frankie, przerywa on kardynałowi. Alameida, jeden z lingwistów, przekazuje dalsze posłannictwo osobie, która odnajduje ewangelię przetłumaczoną przez niego. Jej pierwsze słowa brzmią:
"Królestwo Boga jest wewnątrz Ciebie. I wokół Ciebie. Nie pałace zrobione z drewna i kamienia. Podziel kawałek drewna i ja tam będę. Podnieś kamień i znajdziesz mnie"
Słowa te stanowią sedno filmu, jego przesłanie. Film kwestionuje boskość Kościoła katolickiego. Podważa jego idee. Ukazuje bezwzględność wobec ukrywanego faktu ( nowo odkrytej ewangelii ). Ukazuje Kościół, który dopuszcza się morderstwa i fałszerstw, którego jedyną wartością jest tradycja.
Film interpretuje Nowy Testament w sposób dosłowny . Jeśli kiedyś odkrylibyśmy rękopis pochodzący z pierwszej połowy I w. z podpisem Jezus „Chrystus" z Nazaretu, wówczas nie moglibyśmy poprawiać na jego podstawie wiary katolickiej, ponieważ Kościół ogłosił, że jego objawienie ma charakter zupełny i nie może ulegać zmianie.
Żeby dojrzeć pozytywne wymiary ekranizacji można powiedzieć, iż ukazano prawdę o stygmatykach. Otrzymują rany nie tam, gdzie mógł je mieć w rzeczywistości Jezus, lecz tam, gdzie je widzą na rzeźbach i obrazach.
Warto dodać, że stygmaty były przyczyną wielu sporów, głównie dotyczących ich wiarygodności, tak więc badania „prawdziwości” znamion jest bardzo problematyczna. Są zjawiskiem rzadkim. Osobiście, uważam je za dar, którym Bóg obdarza ludzi. Ojciec Pio i inni stygmatycy cierpią, jednocząc się nie tylko z Nim, ale i samym Jezusem. Giorgio Bongiovanini jest przykładem współcześnie żyjącego stygmatyka, który doznał wizji, a następnie otrzymał rany wraz z charakterystycznym krzyżem na czole. Autentyczność jego stygmatów została wielokrotnie potwierdzona przez kościół oraz wielu zagranicznych lekarzy.
Reasumując, film mimo że pochodzi z 1999 roku, to na brak efektów narzekać nie można. Dla tzw. „wierzących, ale nie praktykujących „ przesłanie filmu jest oczywiste. Żadnych instytucji kościelnych, obowiązków, datków, a wiara tylko i wyłącznie w sercu. U katolików film wywołuje nie tylko kontrowersje, ale również pachnie skandalem. Doszukują się oni nieścisłości związanych z przedstawionymi wydarzeniami.
Polecam! Długo zwlekano z ekranizacją, ale film warty obejrzenia. Do pewnych przekazów trzeba podejść z dystansem. Dają dużo do myślenia.
Lily