Czy kiedykolwiek odbieraliście nagrodę za stuprocentową frekwencję, po czym usłyszeliście kpinę i śmiech znajomych? Ja też nie, ale co roku parę uczniów zmaga się z tym problemem.
W naszej szkole na zakończenie roku przyznawane są nagrody za osiągnięcia sportowe i naukowe, świadectwo z wyróżnieniem, wygrane konkursy, olimpiady oraz … stuprocentową frekwencję. Ta ostatnia wzbudza nie tylko śmiech wśród uczniów, ale i wielkie zdziwienie. Przecież jak to możliwe, że oni ani razu nie uciekli z lekcji ani nie chorowali tak jak znajomi z klasy. Kiedy dyrektor odczyta nazwisko ucznia, który nie ma ani jednej nieobecności, wybucha fala śmiechu. Co robi wyróżniony? Lekko się uśmiechając, cały czerwony idzie odebrać nagrodę, przyjmuje gratulacje i ze spuszczoną głową wraca na swoje miejsce.
Nasuwa się pytanie, czy jest to powód do dumy czy wstydu? Osobiście jestem bezstronna, jednak patrząc na reakcję uczniów, odpowiedź jest oczywista. Wagary to już norma. Można założyć, że czasy się zmieniają i liczą się dla nas inne priorytety. Licealista, który nie wagaruje? Niemożliwe. A jednak zdarza się. Uważam za pozytywne to, że czasem ambicje biorą górę nad pokusami, rozrywką, wpływem rówieśników, itp. Nie każdego mogą interesować libacje alkoholowe, wypady do ‘Neptuna’, chodzenie po mieście oraz siedzenie przed komputerem w czasie trwających lekcji. Teraz ktoś mógłby powiedzieć: „ Przecież wagary nie tylko na tym polegają!” . Wiem, ale spokojni uczniowie mają zazwyczaj taki obraz przed oczami. Nie pozostaje nam nic innego, jak uszanowanie ich decyzji i przemilczenie corocznego rozdania wyróżnień za wzorową frekwencję.