w formie piosenki...
Ref. Stoję jakby obok patrzę na swe życie,
nie ma mnie tam wcale, idę i nie słyszę,
cofam się do punktu w którym mogę umrzeć,
nie mam wiary w siebie – nadzieją jest mój pogrzeb,
1.) Patrzę coraz dalej i widzę mglistą postać, kroczącą po lodzie,
chodź wiem jak się to skończy to pomóc jej nie mogę,
widzę zarys twarzy, kroki stawia znajome,
w końcu na mnie patrzy, w jej wzroku już tonę,
odbijają się szczegóły, i wszystko się zgadza,
nawet moja blizna na jej twarzy się powtarza,
ale Ona tylko błądzi, jakby w nicość patrzyła,
wyczuwa mą obecność ale jakby nie wierzyła…
Ref. Stoję jakby obok patrzę na swe życie,
nie ma mnie tam wcale, idę i nie słyszę,
cofam się do punktu w którym mogę umrzeć,
nie mam wiary w siebie – nadzieją jest mój pogrzeb,
2.) Wiem co się wydarzy, wypadek, w ogniu spłonie,
sceny znowu widzę jakby przyśpieszone,
wiem że ona umiera – STOP! od środka i na zewnątrz…
wypadek, grają marsza, już nie chce się podnieść,
widzę krew na skroni, to przecież nasz pogrzeb,
jestem jej częścią, nadzieją co od niej odeszła,
przeczuciem, szóstym zmysłem, poczuciem wartości…
Ona się nie rusza a ja teraz blednę,
umiera ma dusza i już mnie nie będzie…
Ref. Stoję jakby obok patrzę na swe życie,
nie ma mnie tam wcale, idę i nie słyszę,
cofam się do punktu w którym mogę umrzeć,
nie mam wiary w siebie – nadzieją jest mój pogrzeb,
Więc robię krok do tyłu, staram się uciec,
mózg mówi żyj a serce chce umrzeć…