Opowiadanie o ludziach. prawdziwych uczuciach i marzeniach...

-Dzień dobry - tymi słowami przywitała osobę stojącą w cieniu na samym środku pokoju, lecz nie usłyszała odpowiedzi. Przeszła obojętnie, nie patrząc nawet na jej twarz ów postaci; chciała jak najszybciej zniknąć z tamtego miejsca, ale musiała czekać na Niego, by  w końcu przeprowadzić najpoważniejszą rozmowę w swoim życiu. Usiadła w fotelu umieszczonym naprzeciw drzwi i nagle zaczęła się zastanawiać, kim jest ta osoba i co ona tu robi, lecz nie odezwała się ponownie. Czekała... W końcu przyszedł On - wszedł jakby nie zauważył ciemnego miejsca na samym środku pomieszczenia, w którym przebywała Ona. Poprosił ją, by zdjęła kurtkę i zapytał, czy chce zapalić. Ona miała już dość przemilczanych słów i chwil.
- Tak, chcę papierosa- odpowiedziała.
- Proszę - starał się nawet uśmiechnąć, mówiąc do niej, jednak wychodziło mu to raczej marnie.
- Kajt, proszę Cię przejdź do sedna sprawy i powiedz mi w końcu o co chodzi, mam dość czekania.
- Koli, przepraszam, ale strasznie się stresuję, do tego czuję coś dziwnego co wisi nad moją głową i patrzy na mnie.

- co Ty w ogóle mówisz, ktoś stoi w cieniu na środku pokoju, a Ty czujesz obecność - wow!
- że co?! kto tam niby stoi...

Koli zmieszała się, czując, że Kajt robi z niej kretynkę, zaczęła się zastanawiać, co w Nim tak bardzo ją pociąga, przecież jest tylko zwykłym facetem...
Kajt był średniego wzrostu blondynem o niebieskich oczach, nie było w nim nic specjalnego, zbudowany raczej przeciętnie, nieogarnięty umysł wędrowca, wiecznego Piotrusia Pana. Patrząc nawet przyszłościowo brak jakiegokolwiek zabezpieczenia finansowego bądź mieszkaniowego, ale jednak... jednak miał w sobie to coś, nie był przecież ani przystojny, ani bogaty, a jednak Ona potrafiła dla Niego zrobić wszystko...
-Nikt, nieważne - odpowiedziała wymijająco.
-No, a więc wiem, że pewnie mnie znienawidzisz, ale chciałbym... (przerywając średnio co 5-10 sekund powtarzając, że Go znienawidzi, starała się wysłowić) - ...nie chcę Cię oszukiwać, ale nic do Ciebie nie czuje.
W głowie Koli powstała przepaść która dzieliła ją coraz bardziej od wyjścia z pokoju, przepaść pochłaniała wszystko co było wokół, nawet jej łzy które tak skrzętnie starała się ukryć.
Koli już dalej nie pytała, nie słuchała ani nic... po prostu przestała zwracać uwagę na Kajta, wstała złapała kurtkę i wyszła, w ręce trzymała papierosa którego dostała od niego. Zamykając drzwi od pokoju za sobą zrozumiała, że jest nikim i po prostu wybiegła... widziała ulicę ale tak, jakby była ona pusta. Wbiegła, lecz nagle poczuła napływ ciepłej krwi do ust. Zdała sobie wtedy sprawę, że coś ją uderzyło... Jak przez mgłę słyszała głos Kajta, krzyczącego za nią, by się zatrzymała, ale nie zdążył. Ukazała jej się zakapturzona postać z pokoju stojąca nad nią. Pochyliła się i powiedziała:
-Dobranoc. - był to Szkarłatny Anioł Śmierci który kazał jej umrzeć za Niego.

...Koli ze łzami w oczach obudziła się w swoim łóżku. Wyciągnęła telefon spod poduszki, rozsunęła go, jednak nie było na nim żadnej wiadomości przychodzącej. Zastanawiała się przez kilka minut czy napisać do Niego, czy ten sen nie był proroczym? Czy to wszystko, co ich połączyło, nie jest tylko przypływem emocji? 
Słowa które pisała w sms\'ie do Niego układały się same:
- Tak strasznie się boję, chciałabym żebyś teraz był obok mnie, potrzebuję się do Ciebie tak po prostu przytulić...
-Wysłano.
Usiadła na łóżku, wzięła do ust papierosa, odpaliła go - delektując się każdym pociągnięciem myślała o tym co się jej śniło, jak bardzo Go kocha i o tym, że potrafiłaby dla Niego zginąć... Papieros w jej dłoni cicho zgasł, popiół opadł na jej drugą rękę - nie była już w świecie żywych, ale nie przekroczyła też świata umarłych. Znajdowała się na pograniczu światów, które więziły jej duszę; ciało zostało tutaj, a umysł unosił się nad ziemią...
Każda czynność, którą wykonywała, stawała się czymś w rodzaju uzależnienia od obecności Kajta. Wstawała myśląc o Nim, siedziała i myślała, zasypiała marząc, żeby był obok. Na przemyśleniach minęło jej parę dobrych godzin. Ocknęła się gdy telefon zaczął wystukiwać z wolna jej ukochaną melodię... (tak, \'Chop suey!\' kojarzyło jej się z przyjaciółmi, których tak dawno nie widziała) Nieustabilizowane myśli kazały jej przeczytać smsa
- Chciałabyś przyjechać dzisiaj do mnie?
Stuprocentowo wiedziała, co chce napisać: \'Tak! oczywiście, że przyjadę\', jednak dziwne przeczucie prześladowało ja od momentu przebudzenia.
- Mogę przyjechać, a o której?
- O 17 tam gdzie zawsze
; )
Wiadomość wyznaczyła jej plan dnia: szkoła, mieszkanie, On... Myśl o spotkaniu z Nim zajęła jej cały umysł, nie mogła się skupić na niczym, chciała tylko żeby czas do 17 minął jej jak najszybciej - to jeszcze 10h, jak ja to wytrzymam?
Rozmowa z samą sobą zajęła jej czas który poświęcała na dotarcie na uczelnię, później parę godzin wykładów, powrót, szybka kawa i obiad, chwila na oganięcie się.
Nagle wybiła godzina 16, więc z chaotycznym pozbieraniem rzeczy ruszyła na pociąg do Niego. Jechała jakieś 45-50 minut z przyśpieszoną akcją serca. Dojechała.
- Witaj Koli! 
- Cześć Kajt.
(delikatnie podeszła żeby go przytulić)
- To co robimy? Gdzie chcesz iść, co robić? Co u Ciebie?
Natłok pytań przytłoczył Koli, oszołomiona powiedziała:
- Zdaję się na Ciebie, jak zawsze. Może jakieś piwo w \'Sfinksie\'?
Sfinks był klubem muzycznym do którego chodziła cała elita młodzieży słuchająca dobrej, ciężkiej muzyki. Koli znała tam wielu ludzi jednak nie chodziła tam dla nich tylko dla klimatu który towarzyszył tamtejszej sali dla palących.
- Dobrze, chodźmy.
Przez najbliższe 15 minut drogi Kajt cały czas mówił, a Ona co jakiś czas odpowiadała na pytania, uśmiechając się na jego widok. Rozmawiali na różne tematy: życia, wspomnień, zainteresowań - jak zawsze. 
- Koli muszę Ci coś powiedzieć.
- Tak?
- Jestem chory, jutro  idę do szpitala, więc przez pewien czas pewnie nie będziemy się widywać. Chciałem żebyś o tym wiedziała i nie miała mi za złe gdybym się nie odzywał.

- Co Ci jest?
- Muszę mieć operację, ale nie o tym mieliśmy rozmawiać...

Koli wiedziała, że nie zostawi go samego, że będzie przy Nim cały czas na wszelki wypadek gdyby jej potrzebował.
Wieczór minął jak zawsze za szybko, Kajt odprowadził Koli na pociąg powrotny do Jej mieszkania. Ona jak zawsze po pożegnaniu z Nim była już w innym świecie, zaczęła się przejmować tym na co może być chory Kajt.
Tej nocy nic się Jej nie śniło, obudziła się jednak bardziej zmęczona niz powinna... Wstała - denerwując się wyjęła telefon: \' 1 nowa wiadomość \' :
- Cześć, jestem już w szpitalu, wiem, że nie powinienem o to prosić ale nie chciałabyś do mnie przyjechać? Nie mogę korzystać z telefonu więc nie będę miał innego kontaktu z Tobą.
Koli bez zastanowienia ubrała się, wybiegła i pojechała do niego. Wchodząc na oddział, na którym leżał, zapytała się lekarza co mu dolega. Dowiedziała się, że Kajt musi mieć przeszczep nerki i nie ma dla niego dawcy. Koli powiedziała, że będzie jego dawcą, że ma tą samą grupe krwi, co On i nie będzie z tym problemu, Poprosiła jednak, by Kajt nigdy się o tym nie dowiedział, że zrobi to dla niego.
Po około godzinie badań, lekarz poinformował Kajta, że znalazł się dawca i że za chwilę będą operować. Kajt zasmucony brakiem obecności Koli prosił, by na Nią poczekać, jednak lekarz stanowczo odmówił wiedząc, że to właśnie Ona leży w tej chwili na drugim stole operacyjnym. Po operacji i ocuceniu Kajta, lekarz powiedział mu, że żyje. On pytał się, czy Koli przyszła, więc lekarz nie chcąc go okłamywać powiedział, że Koli zostawiła dla Niego list:
-\'Jeżeli to czytasz to albo jeszcze śpię,  albo coś się mogło nie udać... no, w każdym bądź razie chciałabym żebyś wiedział, że dla Ciebie potrafiłabym zrobić wszystko, zebyś tylko żył i był zdrowy. Wszystko dla twojego szczęścia. Kiedy się spotkaliśmy ostatnio to chciałam Ci powiedzieć, że miałam przedziwny sen, że chciałeś mi powiedzieć, że nic do mnie nie czujesz, a ja bez namysłu wyszłam, i nagle miałam wypadek. I tylko Anioł Śmierci kazał mi za Ciebie umrzeć. Wiem, że pewnie nawet jeżeli niedługo porozmawiamy na żywo, to będziesz chciał mnie za to zabić, ale obiecaj, że nigdy nie powiesz, że jestem dla Ciebie nikim...
kocham Cię Kajt...\'


- ja Ciebie też Koli...


Inne artykuły z tej kategorii

Mieszkamy... 17 Kwi 2012

Widzę jak... 11 Kwi 2012

Czuję presję... 11 Kwi 2012

Liryk stricte maturalny 02 Kwi 2012

Nadzieja 06 Lut 2012

Przebudzenie 26 Sty 2012

Z niedomkniętej szuflady 16 Sty 2012

już nic 24 Gru 2011

Oddech 23 Gru 2011

Zauroczenie 19 Gru 2011

Przejście 15 Gru 2011

Fochy o "nic" 13 Gru 2011

Enigmatyczny Ty 13 Gru 2011

Milość 11 Gru 2011

Ach te reklamy 10 Gru 2011

O szczęściu 10 Gru 2011

Kuszenie... 08 Gru 2011

Koniec pięknej przyjaźni? List do M. 02 Gru 2011

Gra w Gombrowicza 16 Lis 2011

Czasami 07 Lis 2011

Wiersz pierwszej klasy, czyli rymowanka częstochowska o wścibskiej sąsiadce. 06 Lis 2011

Tęsknota 05 Lis 2011

Bajeczka. 24 Paź 2011

Patrząc na Włocławek... 20 Paź 2011

- Wszystkie z tej kategorii -

Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto