Tak, tak. Aby zdać maturę, nie można nie zdać matmy. Proste? Niekoniecznie. Bo w przypadku humanistów (takich jak np. ja) dokładnie w tym miejscu zaczynają się schody.
3 listopada odbędzie się próbna matura z matematyki, która w tym roku znowu jest przedmiotem obowiązkowym
Tak, tak. Aby zdać maturę, nie można nie zdać matmy. Proste? Niekoniecznie. Bo w przypadku humanistów (takich jak np. ja) dokładnie w tym miejscu zaczynają się schody. Dla ścisłych umysłów podejrzewam, że nie jest to żadne wyzwanie.
Ale dla kogoś, dla kogo ciągi, logarytmy, pierwiastki i inne Talesy to tylko ledwo rozumiany bełkot? Albo jeśli ktoś wręcz chorobliwie myli w działaniach znaki =, x -. Takim właśnie osobom „genialne” zarządzenie pani minister spędza sen z powiek. Najśmieszniejsze jest to, że nawet matematycy uważają ten pomysł za delikatnie mówiąc ,,nietrafiony”.
Jak ktoś, kto całe życie zatopiony był w świecie poezji Kochanowskiego, rozmiłowany był w twórczości Szymborskiej i żył swoim romantycznym duchem ma nagle wskoczyć w świat równań kwadratowych? Dla niektórych jest to poprzeczka nie do przeskoczenia.
A argument, że przecież „umysły ścisłe” muszą pisać maturę z polskiego jest po prostu głupi. Mnie w życiu - mogę się założyć - nie będą potrzebne żadne logarytmy. Ani nic w tym stylu. A matematycy w końcu językiem polskim posługują się codziennie.
Jest to jeden z tych tematów, o których można byłoby książkę napisać, ale w sumie nie ma się co dużo rozwodzić. Klamka zapadła.
Życzę wszystkim szczęścia na maturze. A humanistom powodzenia w zagłębianiu się w świat liczb. Niestety, koleżanki i koledzy - tak nas pięknie urządzili. I trudno, trzeba będzie z tym jakoś żyć :) .
Sachmet