Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 468.

×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 468.

Ostatnie dwa miesiące ubiegłego roku upłynęły pod znakiem "Avatara". W telewizji na każdej stacji był wyświetlany trailer najnowszego dzieła Camerona, w internecie roiło się od reklam superprodukcji. O żadnym filmie w historii nie było chyba tak głośno przed jego premierą. Nie trzeba się mocno wysilać, żeby znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego tak się działo - James Cameron za kamerą filmu, który planował od ponad dekady. Ba! James Cameron kręci swój pierwszy film fabularny od czasów romansu DiCaprio i Winslet na pokładzie Titanica. Film na dodatek zostaje nakręcony w technice 3D, a wykorzystane efekty specjalne są kamieniem milowym w kinematografii niczym swego czasu Gwiezdne Wojny. To oczywiście tylko niektóre przyczyny tak ogromnego zainteresowania filmem.

Sama fabuła nie jest skomplikowana. Jake Sully (Sam Worthington), sparaliżowany weteran wojenny bierze udział w projekcie naukowo-militarnym, w którym wciela się w Avatara, przedstawiciela humanoidalnej rasy Na'vi z planety Pandora. Jego zadaniem jest poznanie owej rasy, jej kultury oraz uzyskanie dostępu do cennych surowców, które znajdują się na tej niezwykłej planecie.

Idąc na Avatara, byłem bardzo sceptyczny. Spodziewałem się tylko i wyłącznie wspaniałych efektów. Jak ogromne było moje zaskoczenie, gdy okazało sie, że film to nie tylko efekty, lecz jedna spójna całość, w której wszystkie elementy współgrają ze sobą idealnie. Zaczynając od fabuły, mimo że jest ona niezwykle prosta i banalna, to w swej prostocie znakomicie przyswajalna i myślę, że byłoby to na niekorzyść filmu, gdyby Cameron zdecydował się na bardziej skomplikowane zabiegi w scenariuszu. Sama walka między bezwzględnymi ludźmi z okrutnym pułkownikiem na czele, a pokojowo nastawionymi Na'vi ku mojemu zdziwieniu również mnie nie odrzuciła. Faktem jest jednak, że momentami niebieskie ludziki zachowują się jak napaleni ekolodzy przypinający się do drzew, co może być irytujące. Można też się doszukać nawiązania do polityki amerykańskiej względem Iraku, lecz odradzam to wszystkim widzom, żeby nie psuć sobie dobrej zabawy. Oczywiście jak w każdej superprodukcji pojawia się też wątek miłosny, który jest... fantastyczny. Historia Jake'a i Neytiri jest przyjemna, zabawna i na szczęście nie ma jej aż tyle i nie jest tak mdła jak miało to miejsce w Titanicu, po którym niektórzy do dziś mają odruch wymiotny na samą myśl.

Warto w filmie zwrócić uwagę na muzykę, za którą zabrał się nie kto inny jak James Horner. Kompozytor wspaniale oddał magię świata Na'vi, a w momentach walki muzyka jest tak wspaniała, że aż ciarki przechodzą po plecach. Co może w filmie gryźć to nie najlepsza gra aktorska, chociaż nie można też powiedzieć, że jest tragicznie. Plusem z pewnością jest Zoe Saldana (Neytiri). Mimo że niebieska i z łukiem w ręku to nie jednemu samcowi i to nie tylko Na'vi zrobi się ciepło na jej widok.

Oczywiście nie można nie wspomnieć o efektach. Efekty są, jest ich dużo, lecz nie przytłaczają, są niezwykle wkomponowane i są po prostu niesamowite. Film oglądałem w 3D i naprawdę robi wrażenie, a co najważniejsze, Cameron nie wykorzystuje na siłę techniki 3D. Efekty są dokładnie wtedy kiedy trzeba, nie jak w przypadku horrorów 3D, których ostatnio mieliśmy, niestety, aż nadto. No i świat. Świat stworzony w Avatarze jest fantastyczny, niezwykły i niepowtarzalny, uderza swoją magią. Najchętniej nie wychodziłoby się z sali filmowej, lecz zostało w tym świecie, wolnym od tego co najgorsze w czasach nam współczesnych.

Podsumowując. Avatar nie jest arcydziełem, które zostanie okrzyknięte najlepszym filmem wszech czasów, lecz z pewnością jest to coś nowego, coś świeżego i coś, co mimo różnych opinii na długo pozostanie w naszych głowach. I to tak naprawdę jest magią tego filmu. Dlatego mimo przeciwności i oskarżeń o plagiat cyklu powieści science-fiction braci Strugackich film ten cieszy się taką popularnością. Dlatego jest to najbardziej dochodowy film w historii kina. Dlatego wszyscy o tym filmie rozmawiają i rozmawiać będą.

jonfen


Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto