Tekst zainspirowany lekcją fizyki (nie róbcie takich min, sama też w to nie mogę uwierzyć).
Wiele rzeczy wydaje się być "oczywistą oczywistością". Obowiązuje schemat akcja-reakcja, popyt-podaż. Wszystko jest proste. Błękitna krew - symbol przynależności do wyższej grupy społecznej, cecha wyróżniająca.
Kiedyś czytałam o niebieskiej krwi mięczaków. Podobno kolor ten ma zapewnić im znaczną obecność hemocyjaniny. Ciekawe. Myślę, że mięczaki, zakładając, że potrafiłby się nad tym zastanawiać, nie czułyby wyższości z powodu koloru krwi, ale im dalej w las, tym więcej drzew. Człowiek jest, jak by nie patrzeć, dalej w las od mięczaków. ;) Potrafimy dorobić sobie teorię do każdej sytuacji.
Rozpowszechnione są teorie, że "błękitna krew" ma związek z bladością rodów arystokratycznych, przez których skórę wręcz prześwitywały niebieskawe żyły. Ludność prosta miała przebywać więcej na słońcu, przez co zabarwienie skóry maskowało żyły. Wygodne wytłumaczenie.
Jak to często w życiu bywa pozycja społeczna w dawnych czasach raczej nie wiązała się z inteligencją i chęcią poznania. Jednym słowem arystokraci byli raczej średnio elokwentni, żeby nie powiedzieć ograniczeni. Lubili okazywać swoją burżuazyjność na wszelkie możliwe sposoby. Tak więc, podkreślając swoje wysokie usytuowanie w społeczeństwie, jadali na srebrnych zastawach, trując się ustawicznie. Nadmiar srebra w organizmie powodował nieodwracalną zmianę zabarwienia skóry na sinoniebieskie. Chłopów nie dotyczył ten problem ze względu na brak środków finansowych na porządną zastawę.
Czego uczy nas ta paradoksalna historia? Do wszystkiego można stworzyć sobie filozofię, usprawiedliwiającą lub wręcz wychwalającą własne zachowanie. Mimo to pamiętajmy, że nie wszystko zawsze jest takie, jakie się wydaje. Nie wszystko złoto co się świeci, czy też lepiej - nie wszystko co luksusowe jest dla nas korzystne. ;)
wyobraznia