Lud zdecydował. Osiągnęliśmy cel. Dostaliśmy to, czego chcieliśmy.
Szczerze mówiąc, długo zastanawiałam się, co napisać na temat słynnej afery drzwiowej w naszej szkole. Znałam zdanie uczniów (z którym się w 100% zgadzam), ale postanowiłam też zapoznać się z 2 stroną sporu. W tym celu odbyłam jakże sympatyczną rozmowę z dyrektorem naszego nadobnego LO. W końcu postanowiłam opisać punkt widzenia obu stron.
SPRAWA 1
Chodziły pogłoski, że decyzja ta została przez dyrektora podjęta pod wpływem strachu, który miał zagościć w jego sercu po obejrzeniu popularnego programu w znanej polskiej telewizji publicznej(nie używam konkretnych nazw, ponieważ wszyscy pewnie orientują się, o co chodzi, a mi za reklamę, niestety, jeszcze nikt nie płaci). Pan dyrektor przyznaje, że owszem materiał widział i nie czuł się wobec niego obojęty dlatego, że równie dobrze mógł być na miejscu tamtego człowieka. Z tą decyzją nosił się jednak od dłuższego czasu, a program telewizyjny nie był bezpośrednią przyczyną podjętych przez niego działań.
SPRAWA 2
Czemu wszystkie drzwi zostały zamknięte na klucz? Jest to jak najbardziej niezgodne z przepisami bezpieczeństwa. W czasie pobytu uczniów w budynku wszystkie drzwi oznaczone na planie jako wyjścia ewakuacyjne powinny być dostępne w razie pożaru lub innych tym podobnych sytuacji. Dyrektor jest zdania, że drzwi kluczyć nie kazał. Sprzątaczki miały tylko ich pilnować. Zakluczyły je prawdopodobnie dlatego, żeby skuteczniej ich pilnować. By nikt się nie przemknął. Gdy dyrektor dowiedział się o drzwiach zamkniętych na klucz, kazał je natychmiast odkluczyć.
SPRAWA 3
Pełnoletni uczniowie mieli pozwolenie na opuszczanie budynku. Pytanie brzmi, czemu nie mogli tego uczynić nawet po okazaniu dowodów osobistych? W tym przypadku miał zawieść przepływ informacji między dyrektorem a pracownikami szkoły, którzy nie zostali powiadomieni dość szybko o tej decyzji.
W trakcie rozmowy dyrektor podkreślał, iż miał na uwadze tylko i wyłącznie nasze bezpieczeństwo. Prawda jest taka, że gdyby cokolwiek się stało, to właśnie nikt inny tylko dyrektor za to odpowiadałby. Zamknięcie drzwi miało być tylko próbą. Sprawdzeniem naszej reakcji. A ta była jednoznaczna. W szkole panowały nastroje wręcz rewolucyjne. Następnego dnia drzwi odkluczono i wrócono do starego porządku. Próba stanowczo się nie powiodła.
Spotkała się z bardzo wrogim podejściem, któremu na dobrą sprawę osobiście się nie dziwię.
Pan dyrektor doszedł do wniosku, że szybciej coś się komuś stanie, gdy będzie wyskakiwał po tę symboliczną drożdżówkę przez okno, niż gdyby miał normalnie po nią wyjść.
Lud zdecydował. Osiągnęliśmy cel. Dostaliśmy to, czego chcieliśmy.
Sachmet