Dowcip. Fraszka. Kawał. Żart. Synonimów jest wiele i o co chodzi, wie każdy. To ta zabawna kwestia, sytuacja, tekst opowiedziany przez kolegę lub koleżankę, z którego się śmiejemy. Jednakże nie chcę tracić czasu na rzeczy oczywiste, ponieważ nie jest to wpis do Wikipedii, a krótkie streszczenie tego, co ostatnimi czasy o dowcipie myślałem.

Żeby zrozumieć, co denerwuje mnie we współczesnym poczuciu humoru, trzeba sobie wyjaśnić, co powinno cechować dobry dowcip, a co sprawia, że jest on żenujący. Według mnie, są to dwie główne rzeczy:

- Walor humorystyczny – Co jest dość logiczne. Tak naprawdę pierwszym, największym grzechem dowcipu jest po prostu to, że… nie jest on śmieszny. Oczywiście może na to wpływać wiele czynników, które opiszę poniżej. Jednakże jest to najgorsza rzecz, która może zdarzyć się dowcipowi i basta.

-Tzw. dobry smak – Co już niestety jest takie oczywiste, zwłaszcza wśród tej opisywanej wzdłuż i wszerz  „współczesnej młodzieży”. Co się na to składa? Takt, czyli głębiej: wyczucie chwili, w której chcemy wprawić adresata w dobry humor, jego nastrój, który też trzeba wziąć pod uwagę, a także atmosferę miejsca i otoczenia, w którym opowiadamy po stokroć już wymieniony dowcip.

Opisałem zatem pokrótce, co powinien mieć w sobie dowcip, by w ogóle za ów został uznany. Może się wydawać śmieszne tak szczegółowe analizowanie takiego banału, tak naturalnej i prostej rzeczy w naszym życiu. Do czego jednak zmierzam? Temat jest wskazówką. Niestety, większość dzisiejszego społeczeństwa, zwłaszcza młodzieży, nie dba zupełnie o aspekt kulturalny dowcipu. I nie chodzi tutaj o zrobienie z niego jakiegoś sacrum; dowcip, koniec końców ma śmieszyć, żadnym grzechem nie jest dowcip wyśmiewający jakąś osobę bądź grupę społeczną, oczywiście jeśli nie jest on stricte użyty, by obrazić bądź upodlić obiekt żartu. Granica między wyśmianiem kogoś, a obrażeniem jest jednak dość cienka, wobec tego nie polecam takiego żartu, którego nie jesteśmy pewni. I tu chcę przekazać każdemu, kto dzielnie dotarł do końca tekstu, co skłoniło mnie do tych przemyśleń. Kiedy słyszycie dowcip w stylu: „Wiecie co ma murzyn białego? Słuchać!” To nie dołączajcie do rechocącej grupki uczniów. Pomyślcie raczej o tym, jak płytkim jest śmianie się z tego dowcipu. Trochę myślenia. I tyle.


Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto