Ostatnio w telewizji widziałam ciekawą reklamę złożoną z trzech części. W pierwszej chłopak mówi o tym, że kocha motoryzację i chce zostać mechanikiem. Potem wypowiada się jego matka - "Syn na pewno zostanie lekarzem". Na końcu - młody człowiek, który zajmuje się różnymi sprzętami w garażu i faktycznie sprawia mu to frajdę. Widzimy też pewną znaną osobę, która mówi, że nie powinniśmy blokować marzeń naszych dzieci. Reklama dotyczy oczywiście szkół zawodowych. Życie czy tani chwyt marketingowy?
Według mnie - to pierwsze. Zauważyliście, że licealiści jakoś dziwnie patrzą na młodzież ze szkół zawodowych? Niektórzy uczniowie tych właśnie szkół myślą, że są pępkiem świata, kiedy "łaskawie" godzą się zasiąść na trybunach POSMu i kibicować swojej drużynie. Wydaje mi się, że taka opinia to przesada, ale z doświadczenia wiem, że faktycznie wiele osób zwyczajnie się "wozi". Ale nie tylko młodzi. Myślę, że każde z nas może wymienić kilku nauczycieli, którzy podczas wystawiania jedynki sypią tekstami pokroju: ,,Zapraszam do szkoły za torami".
Powiedzmy sobie szczerze - nie ma wybitnych szkół zawodowych w naszym powiecie, ale nie oznacza to przecież, że każda osoba, która uczy się w takim miejscu nie ma ambicji, jest głupia, nie nadaje się do nauki i interesuje się tylko imprezami. Takie uogólnianie dla większości jest krzywdzące. Może najzwyczajniej w świecie bardzo fajna, towarzyska, inteligentna osoba marzy o byciu fryzjerką, czuje, że właśnie w tym zawodzie będzie się spełniać i dlatego tam się uczy? Przecież dobrzy fachowcy są potrzebni wszędzie.
Mogłabym przetoczyć tu znane przysłowie z drzazgą i belką. Przecież sami nie rwiemy się do pracy, w większości lecimy na dwójach i wagarujemy. Mamy szczycić się tylko tytułem UCZNIA LICEUM? Szczycić możemy się tylko ciężkim wkładem w pracę nad sobą i to niezależnie od szkoły. Wystarczy podejść do kilku nauczycieli, którzy pracują w obu puckich szkołach i zapytać, z kim współpracuje się lepiej. Słyszałam już nieraz, że uczniowie "Oxfordu" są dużo bardziej pokorni i pilni. Więc zanim wyśmiejesz taką osobę lub spojrzysz na nią z wyższością, to zastanów się nad swoimi argumentami, bo szkoła na pewno nie jest jednym z nich.
Kolejną sprawą są rodzice. Niektórzy słysząc, że ich ukochane dziecko chce iść do szkoły zawodowej krzyczą, mdleją, są oburzeni. ,,Przecież masz być lekarzem!'' - mówią. A co, jeśli ktoś po prostu nim nie chce być? Faktycznie w naszym społeczeństwie w praktycznie każdej grupie ludzi utarła się taka durna, według mnie, opinia, że uczniowie z zawodówki są gorsi i głupsi. Zastanawiam się czasem jaki jest tego powód. Kiedyś było zupełnie inaczej. Rodzice woleli, żeby dzieci miały fach w ręku i zarabiały pieniądze. Nie przeszkadza mi to, że teraz opiekunowie kładą nacisk na edukację - wręcz przeciwnie, bardzo się z tego cieszę - ale przecież szkoła zawodowa nie zabrania rozwijania się, nawet wykraczania poza program, jeżeli ktoś ma taką potrzebę i ochotę. Nie należy robić niczego wbrew sobie, a niektóre osoby również w naszej szkole w ten właśnie sposób są zmuszone funkcjonować.
Mimo że uczę się w ogólniaku, nie czuję żadnego uprzedzenia do innych. Może ze względu na to, że znam kilka naprawdę fajnych, niegłupich osób z takich szkół. W każdym razie mam nadzieję, że każdy, kto ma jednak uraz do uczniów zawodówek (zupełnie normalnych, zwyczajnych i fajnych, tak samo wartościowych jak Ty i wszyscy inni ludzi) poważnie zastanowi się nad tym, czy nie postępuje bezsensownie.