Dziś w naszej szkole miała miejsce dość nietypowa sytuacja. Mianowicie, jak większość uczniów wie, ostatnie godziny lekcyjne w środy, czwartki i piątki zostały przeznaczone przez panią Pruchniewską na poprawy i zaliczenia sprawdzianów. Uczniowie, kierując się znanym powiedzeniem "Jak się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy", masowo przybyli na poprawy w piątek, natomiast w środę i czwartek pani czekała na nich w praktycznie pustej sali.

Pan Czaja, jak na dyrektora przystało, widząc stado, które dosłownie miało się zaraz staranować, odwołał poprawę. Uznał, że takie zbiorowisko (niektórzy mówią, że około siedemdziesięciu osób, inni że ponad sto) w wąskim korytarzu może być groźne dla zdrowia. Dyrektor podjął mądrą i męską decyzję. Podczas rozmowy, już po całym tym zajściu, dyrektor stwierdził - "Zdenerwowałem się strasznie, gdy to zobaczyłem. Co by się stało, gdyby ktoś się tam przewrócił albo zemdlał?" - a na pytanie dotyczące popraw (czy jeszcze się odbędą) odpowiedział - "Muszą! Nie ma innego wyjścia." Teraz pozostaje ponownie umówić się z panią Pruchniewską.

POPRAWY ODBĘDĄ SIĘ, ZOSTAŁY PO PROSTU PRZEŁOŻONE.


Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto