Oblicz prawdopodobieństwo, że dobrze napisałeś tę maturę. Określ formę gramatyczną czasownika "zdać". W języku obcym nowożytnym wyraź swoje rozczarowanie mówiąc, że mogło być lepiej. Am I disappointed? Bin ich enttäuscht?


To, z czego śmialiśmy się w ubiegłym roku, dotknęło teraz nas. Próbna matura - postrach nieprzygotowanych licealistów, determinanta załamań nerwowych, trzęsących się portek, zapchanych toalet i niesprzyjająco pachnących pach.
Otóż wtorkowy test z polskiego powitał nas tekstem publicystycznym z "Polityki" o ludobójstwach w okresie XIX i XX wieku. Szczerze? W poprzednich latach dobierano ciekawsze artykuły. Ten nie był szczególnie zajmujący, ale kolokwialnie mówiąc uszedł w tłoku, tym bardziej, że nie trzeba być wybitnym z polskiego by zrozumieć, co autor miał na myśli. Pytania- doskonale przemyślane, wysublimowane i na tyle podchwytliwe by uprzykrzyć życie. Ale i tu nie trzeba być geniuszem ani lingwistą by, choć w części, poprawnie na nie odpowiedzieć. Szukanie potrzebnych informacji, określanie funkcji, form gramatycznych... To wszystko kosztowało nas jedynie 20 punktów.
Prawdziwa taksańska masakra czyhała kilka stron dalej...
Wypracowanko.
Czytanie lektur, nawet tych dokumentnie nudnych i niepotrzebnych, naprawdę popłaca. Aż się serce raduje, kiedy temat pracy jest bliski, nieskomplikowany i jasny. Aż chce się pisać. Tutaj do wyboru: fragmenty Makbeta i Nie-Boskiej komedii jako pierwszy temat i Mit o szklanych domach z "Przedwiośnia" jako drugi. Przykre, że dwie sposród pięciu klas nie miały jeszcze obowiązku czytania powieści Żeromskiego. Oni akurat nie mieli wyboru.
A w środę, czyli dziś, nikt już nie miał wyboru. Nadszedł czas na sprawdzenie wiedzy z matematyki. To jest to, co tygryski lubią najbardziej, prawda?
Uczniowie po wyjściu z sal wyrazili swoje opinie mówiąc, że zadania były koszmarnie trudne. Koszmarnie, to lekka przesada, ale rzeczywiście do najłatwiejszych nie należały. Tak czy inaczej między godziną 9:00 a 11:50 matematyczna wiedza ulatniała się z każdej wolnej przestrzeni w naszej szkole. U niektórych uczniów dosłownie wypływała, co dało zauważyć się, na przykład, na czole kolegi siedzącego kilka ławek dalej. Mimo wszystko, każde zadanie było wykonalne. Te z kombinatoryki również: odpowiedź do pierwszego można było znaleźć w tablicach, drugie z kolei, dało się zrobić na chłopski, parobczany rozum. Szkoda tylko, że najlepsze pomysły na rozwiązanie zadań przychodzą tuż po oddaniu arkusza.
Jutro z kolei popiszemy się (i to dosłownie) znajomością języka obcego. Ale to... już chyba każdy we własnym zakresie.

Jakkolwiek sobie poradziłeś - na nadrobienie zaległości masz jeszcze pięć miesięcy. To kupa czasu. Teraz, maturzysto, odreaguj napięcie idąc do pizzerii, czy na niskoprocentowy soczek pomarańczowy. Ja piszę kolejny tekst o maturze. Temat tak dobrze znany, że aż nudny, ale rokrocznie wzbudzający niezmienne ilości emocji. Każdy swoją maturę ma raz w życiu - tym razem, niestety, padło na mnie.


Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto