Mam wrażenie, że nastały ciężkie czasy. Nie wiem tylko, czy moje spostrzeżenia wynikają z kolorowych opowieści ciotek i wujków - "bo onegdaj to się do teatru chadzało i na randki chłopak dziewczynę zapraszał do parku", czy po prostu kino i współczesne powieści kreują świat tak piękny i romantyczny, że aż nierealny. Współczesnemu światu można zarzucić umasowienie, ujednolicenie i ogłupianie młodych ludzi. Przeciętny Polak do teatru chodzi raz na 10 lat, a jeśli chodzi o operę, to coraz częściej zdarza się, że nie jest dane zwykłemu przeciętniakowi "odchamić się" zbyt często, to znaczy w ogóle. Zapytaj o najnowsze sztuki, choćby w gdyńskim Teatrze Muzycznym - wielu respondentów zacznie się zastanawiać, czy ów teatr jeszcze prosperuje. Ale z kolei na pytanie, do kiedy potrwa "oferta śródziemnomorska" w McDonald's, nie musisz długo szukać odpowiedzi.

McDonald'sowi nie można przecież zarzucać, że jest McDonald'sem. Jednak, od kiedy pojawił się i w Pucku, stał się swego rodzaju domem kultury. I tu wcale nie żartuję, zauważyłam to na przykładzie swoim i moich znajomych. Kiedyś w wolnym czasie spotykaliśmy się w domu lub w parku albo organizowaliśmy sobie czas, jadąc do kina. Teraz spotkanie z przyjaciółmi wygląda mniej więcej tak:
-Jedziemy w sobotę do kina?
-Coś ty, nie grają nic ciekawego. Jedziemy do Mc'a?
Kino przegrywa prawie za każdym razem.
Mc w końcu oferuje bardzo bogate w składniki odżywcze posiłki, darmowy dostęp do sieci oraz toaletę, w której swoje sprawy można załatwiać w rytm przyjemnej muzyki. Tego nie znajdziesz w Multikinie.
Kinu więc też nie można zarzucać, że jest tylko kinem.

Zupełnie inna zabawna sytuacja miała miejsce stosunkowo niedawno, klika dni po otwarciu nowego punktu w trójmieście. Chłopak i dziewczyna, oboje mają wolny wieczór.
-Kochanie, może zjemy coś razem dziś wieczorem??
-A dokąd chcesz mnie zabrać?
-Otworzyli nową... restaurację. Całkiem niedaleko.
Dziewczyna była zachwycona, w końcu On zaproponował jej kolację w całkiem NOWYM miejscu. I... podjechał pod McDonald's. W taki oto sposób cała koncepcja romantycznego wieczoru sprowadziła się do pogaduszek przy hamburgerach. Idąc trochę dalej - frytki zamiast kwiatów i zabawka z Happy Meal w roli pierścionka. W ubiegłym roku dość głośno było o pierwszym ślubie w amerykańskim Fast Foodzie... To zdecydowanie przekracza granice mojej wyobraźni.

Nastały ciężkie czasy, gdzie romantyzm wyparował zupełnie, a ciepła bułka z wołowym kotletem wygrywa z kulturą wyższą. Chyba wolę wracać do jednej z romantycznych opowieści ciotki, udając z cynicznym uśmiechem, że nadal wszystko jest w porządku.
To może frytki do tego?


Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto