"Kto z kim przestaje, takim się staje" - prawda niemalże stara jak świat. Tylko nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak prawdziwa...
Podobno kontakt z ludźmi innymi od siebie, wzbogaca nas najbardziej. Czyżby?
Ostatnio, idąc ulicą, całkiem przypadkowo spotkałam znajomą z gimnazjum (a może tylko wydawało mi się, że ją znam?). Gdyby nie to, że chodziłyśmy do jednej klasy, pewnie bym jej nie poznała. Przefarbowane włosy, kolczyki we wszystkich możliwych miejscach na twarzy, w dłoni papieros. Szła z ludźmi, których nigdy wcześniej nie widziałam, zachowując się przy tym strasznie wulgarnie.Teoretycznie nic mi do tego. Zastanawia mnie tylko, dlaczego się tak zmieniła?
Przecież jeszcze kilka miesięcy temu miałam ją za wartościowego człowieka z pasją. Pisała wiersze. Wygrywała konkursy recytatorskie. Od kiedy pamiętam, na jej świadectwach widniał wykaligrafowany napis "zachowanie wzorowe". To ona ciągle powtarzała, że zawsze będzie sobą, bez względu na to co się stanie. Teraz widzę, że było to tylko głupie, naiwne gadanie. Nasze wspólne drogi się rozeszły, znajomość urwała i mam wrażenie że nie znajdziemy już wspólnego tematu.
Może zmienili ją nowi ludzie, nowa szkoła. Może sama chciała się zmienić. A może ciągle jest taka sama, tylko ja tego nie potrafię dostrzec...
Powyższym przykładem chciałam udowodnić, że kluczem do sukcesu jest umiejętność bycia asertywnym. Ona najwidoczniej nie potrafiła powiedzieć "nie" i w ciągu kilku miesięcy stała się taka sama, jak Ci ludzie, z którymi się spotyka.
Moim zdaniem nie ma sensu oglądać się za innymi, ponieważ są "lubiani" i "fajni". Każdy jest odpowiedzialny za siebie i swój sukces.
"Wolę być niedoskonałą wersją samej siebie,
niż najlepszą kopią kogoś innego"
Cytrynka