W obliczu konieczności wystawienia ocen (chyba) do końca tygodnia - oczywiście w klasach trzecich - naszła mnie kolejna myśl. Czy wystawiane nam, uczniom oceny są rzeczywiście adekwatne do stanu posiadanej przez nas wiedzy? Oczywiście wersji odpowiedzi jest kilka...

Otóż w naszym LO, w sumie pewnie jak w każdej innej szkole, są lekcje, na które nie trzeba się praktycznie przygotowywać, żeby dostać dobrą ocenę. Nie chciałbym tu wymieniać żadnych nazwisk ani konkretnych przedmiotów. Każdy w naszej szkole może przecież zostać, np. przedsiębiorcą ;) Jest to dobra sprawa, ponieważ zawsze można takimi ocenkami podwyższyć sobie średnią, a i tak nie są one zaliczane do grona "lekcji niepotrzebnych". Najwyraźniej niektórzy nauczyciele doszli do tego samego wniosku i nie wymagają wiele na tych lekcjach, po prostu dają nam spokój i szansę zdobycia dobrych ocen.

 Wyżej przedstawiony model odnosi się do około 4-5 przedmiotów 'mniej potrzebnych w życiu'. Natomiast na reszcie, oprócz w-fu, bo jest on poza wszystkimi kategoriami, trzeba już trochę bardziej wysilić umysł. Jednak i tu może spotkać nas zawód, bo są i takie lekcje, a raczej tacy nauczyciele, którzy jak zechcą, to złapią nas na kawałku niewiedzy i wystawią ocenę klasyczną. Złośliwi zapytają osobę, która rozmawia na lekcji i wiadomo czym to się skończy, ale czy jest to zgodne ze stanem faktycznej wiedzy, gdy na pytanie: 'Powtórz, co powiedziałem?' uczeń odpowiada -'nie wiem' i dostaje niedostateczny - jest to sprawiedliwe? Na sprawdzianach wypada dobrze, ale z odpowiedzi dostał 1, to pewnie ściągał. Pod koniec roku przy wystawianiu ocen jest kilka ocen dobrych i kilka złych (za nic) i co wtedy robić? My nic nie możemy, a nauczyciel wyciągnie sobie swoje wnioski: 'acha, ten ma dwa niedostateczne, to się nic nie uczył, a na sprawdzianach pewnie ściągał'. Guzik prawda, nauczyciel miał wtedy zły dzień albo uczeń po prostu rozmawiał /przeszkadzał, a złośliwiec wystawił za to ocenę. Jeżeli ktoś nie potrafi sobie poradzić z uczniami, to co w takim razie robi w szkole? Jest sporo dziwnych sytuacji, przez które można popsuć sobie dzień, od zawsze tak było i na zawsze tak pewnie zostanie.

Sprawdziany z przedmiotów ścisłych, na któych trzeba coś obliczać, też są dla mnie często nieporozumieniem. Jeżeli obliczy się pierwsze działanie źle, a resztę zrobi się dobrze tyle tylko, że ze złymi danymi, to jest zadanie źle rozwiązane. Niektórzy matematycy/fizycy policzą kilka punktów na naszą korzyść, a inni wszystko skreślą. Jest to sprawdzenie wiedzy? Nie całkiem - zastosowanie dobre, rysunek dobry, twierdzenie dobrze napisane, ale błąd w dodawaniu, mnożeniu i wszystko się sypie jak domek z kart. Dziwne, ale prawdziwe.

Kilka słów o maturze. Prezentacja maturalna, o której w gronie trzecioklasistów ostatnio tak głośno, sprawdza naszę wiedzę? Jak przygotowany monolog na temat przeważnie maturzystę nieinteresująćy odzwierciedla zasób jego umysłu? Pomysłodawca musiał być geniuszem.

Nie ma jednak sprawdzonej metody, która by w pewny i rzetelny sposób sprawdzała stan posiadanej przez nas wiedzy. Chociaż niektórzy mówią, że jest nim matura. Wszyscy jednak wiemy jak to jest na przykład z kluczem odpowiedzi na języku polskim... Oczywiście egzaminatorzy to też ludzie i dużo zależy od ich nastroju, gdy pochylają się nad naszymi wypocinami. Za dwa tygodnie matura, więc zobaczymy, jak to będzie wyglądało...

maicej

                                                                                


Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto