Witam po kolejnej kilkutygodniowej przerwie.

Do napisania tego tekstu zmusił mnie wszechobecny pesymizm (czasem komiczny!) ludzi młodych, którzy za punkt honoru wzięli sobie krytykę dzisiejszych czasów. Śmieszy mnie, gdy moi koledzy wychwalają lata  60, 70 i 80, o których siłą rzeczy nie mają pojęcia. Ja kocham czasy, w których żyję!

Po pierwsze kocham je za demokrację. Za to, że nie muszę bać się wypowiadać własnych opinii na dany temat. Gdy tylko chcę, popieram albo neguję polityków i nikt nie narzuca mi swojej woli. Nie muszę  rozrzucać ulotek, żeby poczuć się wolnym, jak czynili działacze Solidarności.

Kocham je za wolność. Za to, że gdy czytacie ten tekst, tak samo prawdopodobne jest to, iż piję kawę w jednej z paryskich kawiarni, jak to, że zwiedzam puckie molo. Nikt nie mówi mi, że po LO muszę iść do pracy, bo studia nic mi nie dadzą. Nawet jeśli zdecyduję się zarabiać, to mogę to robić w Londynie , Łodzi albo w Berlinie.

Kocham je za to, że mając pieniądze wchodzę do sklepu i kupuję, a nie muszę niczego „załatwiać”. Gdy jestem głodny, mogę nawet iść do znienawidzonego przez wszystkich „Maca”, a nie mrozić chleb na zapas, jak robiły to nasze babcie.

Kocham za to, że mam szeroki wybór filmów i muzyki. Mogę słuchać Lady Gagi i oglądać „High  school musical”, mogę oglądać „Wszyscy jesteśmy Chrystusami”, słuchając jednocześnie utworów Grechuty.

Kocham je za możliwość rozwoju, posiadania dziwacznych pasji wyboru pomiędzy konsumpcją  a byciem pustelnikiem.

Za to, że za 4 miesiące mogę pojechać do Madrytu zarobić trochę euro, kupić sobie samochód, a w drodze powrotnej zabrać dziewczynę w podróż po Europie, w czasie której będę żywił się McDonaldem i colą – BO TAK MI SIĘ WŁAŚNIE PODOBA!

Problemem naszych czasów jest to, że my młodzi nie mamy się już przeciw czemu buntować i jak głodny szczur zjadamy własny ogon. Ja nie jestem inny, w gruncie rzeczy nikt nie jest inny…

HoolioGTI


Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto