Świat młodych uczniów i nastolatków nazywanych ,,pokoleniem Z" różni się od tego, w jakim żyją nauczyciele i rodzice. Dla pokolenia Z abstrakcją może się wydawać świat bez internetu lub wyjście z domu bez smartfona. Uczniowie chodzą po korytarzu wgapieni w telefony, rodzice narzekają, a nauczyciele irytują się, bo nikt nie uważa na lekcji. Co tak właściwie przykuwa młodzież do ekranu, czy możemy z tym walczyć i czym jest szkolna technofobia?
Co przykuwa młodzież do ekranu?
Pokolenie Z dostęp do internetu miało prawdopodobnie od zawsze. Od dzieciństwa dzieci oglądają bajki, potem pojawiały się gry. Obecnie możemy znaleźć tu wszystko - filmiki, zdjęcia, odpowiedzi na wszelkie pytania, słowniki, czy zadanie domowe z angielskiego. Kontaktujemy się z bliskimi i znajomymi. Nic dziwnego więc, że czujemy się nieswojo, gdy w naszej kieszeni brakuje smartfona.
Telefon w szkole
W wielu krajach już istnieją oficjalne ograniczenia dotyczące korzystania z telefonów komórkowych przez młodzież. Ostatnio rząd Holandii postanowił, że od 1 stycznia 2024 zostanie wprowadzony zakaz używania telefonów, tabletów i smartwatchów w placówkach szkolnych.
- Nawet jeśli telefony komórkowe wrosły w nasze życie, to jednak ich miejsce nie jest w klasie - uzasadniał Robbert Dijkgraaf, minister edukacji, kultury i nauki Holandii.
Polscy uczniowie korzystają z telefonów również i w szkole. Na przerwach zamiast ze sobą rozmawiać to czasem zdarza się, że ze sobą piszą. Na lekcji telefon chowają za piórnikiem lub pod ławką, i z uśmiechem piszą kartkówkę. Co z tego, że oszukują oni samych siebie, skoro ,,nie będę przecież pisać matury z hiszpańskiego" i ,,na co mi to?" Nic dziwnego więc, że nauczyciele najchętniej wszystkie te smartfony, smartwatche i tableciki wrzuciliby do pudła i podczas lekcji zamknęli na trzy spusty pod biurkiem. Ale czy to coś da?
Szkolna technofobia
Od zawsze w nauczycielach i rodzicach jest niechęć do smartfonów. ,,bo dzieci nie mogą się skoncentrować" , ,,powinny poczytać książkę i się pouczyć". Rzadko kiedy mówi się o tych dobrych cechach technologii jaką oferują nam smartfony. A skoro o czymś nie mówimy to znaczy, że tego nie wiemy. Skoro nie wiemy to najlepiej udawać, że tego nie ma! Wygodniej będzie zakazać. Czy aby na pewno? Powiedzmy teoretycznie, że rzeczywiście- w każdej polskiej szkole zakazane jest wejście z telefonem do placówki. Uczeń przez calutki dzień nie korzysta z telefonu. Co się stanie, gdy wróci do domu, gdzie czeka na niego smartfon? Usiądzie na łóżku i zacznie czytać z uśmiechem książkę? Nawet jeśli w szkole uczeń nie będzie mógł korzystać ze swojego telefonu to zrobi to w domu. Dlatego żadne zakazy nie mają sensu. Zamiatają one jedynie rzeczywisty problem pod dywan.
Jak pogodzić smartfony z szkołą?
Smartfony oferują nam mnóstwo możliwości, dlaczego więc ich nie wykorzystać? Może czas oswoić smartfony uczniów i uczynić z nich narzędzie pracy? Zamiast targać słowniki,nie lepiej sprawdzić definicje w internecie? Zamiast na lekcjach rysować i uzupełniać nudne tabelki czy nie lepiej zrobić wirtualna mapę myśli, gdzie każdy uczeń może coś dodać od siebie? Może warto rozwiąć quizy sprawdzające wiedzę z danego działu lub tematu zamiast robić przerażającą 'odpytkę' przy tablicy? Rozwińmy prace zespołową uczniów grając w gry zespołowe na lekcjach. Nauczmy młodzież weryfikować źródła i informacje. Uczniowie pracują z smartfonem na codzień w życiu codziennym, wykorzystajmy więc go w życiu szkolnym.
Instytut Badań Edukacyjnych wyszedł z bardzo ciekawą inicjatywą, wprowadzając projekt „Smartfony w szkole. Ustalamy reguły gry”. Celem projektu jest znalezienie odpowiedzialnego sposobu w jaki można używać telefonów komórkowych w szkole.
Podane przykłady to tylko mała cząstka możliwości. Wszystko zależy od nauczycieli i dyrekcji szkoły. Po prostu pamiętajmy jakie możliwości daje nam technologia, i zamiast jej zakazywać, nauczmy się z niej korzystać mądrze.