Moja przygoda ze szkołą rozpoczęła się jak zresztą u większości osób w wieku sześciu lat. Pierwszy dzień w przedszkolu nie należał do najszczęśliwszych dni w moim życiu, ale dałam radę – nie płakałam, pocieszałam nawet moją przyjaciółkę, bo ona jakoś nie mogła powstrzymać się od łez. Rok w oddziale przedszkolnym szybko minął, potem pierwsza klasa, pasowanie na ucznia no i w końcu klasa szósta - i się zaczęło… Spytacie co? STRES oczywiście, presja nauczycieli – „Musicie dobrze napisać test”, „Najważniejsze są wyniki” itd. No i zabawa w szkołę nagle przestała być zabawą.
Moja skromna osoba i przeciętna inteligencja dały o sobie znać. Chciałam wypaść jak najlepiej, ale niestety, testy zdałam powiedzmy „dobrze”. No i znowu pojawiła się obawa przed nową szkołą: „Pewnie nie dam rady, „Są lepsi ode mnie” itd. Na szczęście w gimnazjum nie było tak źle. Z nauką radziłam sobie wspaniale, oceny miałam bardzo dobre, na dodatek realizowałam się w sporcie. Szczerze mówiąc więcej czasu spędziłam na boisku niż nad książkami. Podsumowując w gimnazjum nie było tak źle jak sądziłam. Szkołę ukończyłam z wyróżnieniem. Szczerze mówiąc nabrałam wiary w siebie, „rozwinęłam skrzydła” i z tak pozytywnym nastawieniem poszłam do liceum.
Po kilku dniach mój optymizm zmalał najpierw do 4 (mierząc w skali 1 do 10), a potem szybko do „O”.Wymagania nauczycieli przeszły moje najśmielsze oczekiwania, np. lekcje języka polskiego: posługując się na co dzień językiem ojczystym nie sądziłam, że składanie zdań w logiczną całość, interpretacja utworów, wyciąganie wniosków, analiza mogą być aż tak trudne! Do tego dowiedziałam się, że mój nauczyciel jest niepowtarzalny. Każdą lekcję powinnam traktować jakby była ostatnią w moim życiu, no bo rzecz jasna drugiej takiej nie będzie, a zdobytą wiedzę pielęgnować na bieżąco.
Powoli zaczynam się przyzwyczajać… Moje marzenie o liceum spełniło się – to najważniejsze. Muszę je teraz pielęgnować. Oprócz wyczerpującej nauki mam przecież też przyjemności. Poznaję fajnych ludzi, nauczyciele są ok., szykują się liczne wyjazdy i związane z nimi niezapomniane chwile. Ktoś kiedyś powiedział „Wszystko jest trudne zanim stanie się łatwe” tej myśli się trzymam, bo w końcu „Nie taki diabeł straszny jak go malują”.