Kontrowersyjny, ciekawy! Tak w dwóch słowach określić można wokalistę tego nowojorskiego zespołu. Antony Hegarty to absolutny fenomen na rynku muzycznym. Jego życie prywatne wzbudza zainteresowanie fanów a także mediów, nie jest on jednak celebrytą- jest transgendersem. Nie należy oceniać go pod względem płciowości, a niezwykłego wysoko kobiecego głosu, którego pozazdrościć mogą najlepsze wokalistki jazzowe Manhattanu.

 

Anthony and the Johnsons- skąd taka nazwa zespołu? Prawdopodobnie jest to hołd Antonego złożony dla prostytutki, Marshy Johnson, która prowadziła schronisko dla gnębionych transwestytów. Sam piosenkarz nigdy tego nie potwierdził, jednak wielokrotnie wspominał o niej, jako o wspaniałej kobiecie o wielkim sercu, do której się modli (żartem).

Pierwszy raz o zespole usłyszałam właśnie w kontekście transseksualnej postaci wokalisty. Wzbudziło to u mnie mieszane uczucia, jednak po pewnym czasie stwierdziłam, że warto przesłuchać jego albumu skoro ma taki oryginalny głos.

Włączyłam The Lake potem I Fell in Love with a Dead Boy (dwa minialbumy) i coś we mnie pękło. Banalność słów i muzyka zmieniły się w odtwarzanie tego, jak cierpiący proces przemiany przechodzi Hegarty i jak umiejętnie ukazuje to na scenie (taniec butoh), czy poprzez muzykę.Moje zainteresowanie zespołem rosło z dnia na dzień, słuchałam coraz więcej piosenek, a Anthony dzielił się ze mną swoją tajemniczość, zaniepokojenie, wrażliwość i coraz szerszą skalę głosu.

Antony and the Johnsons, I Am a Bird Now, The Crying Light, Swanlights każda z tych płyt ukazuje część historii miłosnej, głęboko intymnej, czasem nawet tej, która może wydawać się perwersyjną. Każdą prócz wokalu, opatula znakomita muzyka instrumentalna (wiolonczela, skrzypce, róg, fortepian, bass) jak również syntezatory i automaty perkusyjne (synth pop). Warto wspomnieć, że ostatnią płytę wzbogacają dwie znakomite orkiestry symfoniczne: London Symphony Orchestra oraz Danish National Chamber Orchestra. Hegarty współpracował także z takimi osobami jak: Marianne Faithfull, Björk (Fletta), Rufus Wainwright (Old whore’s diet) czy Lou Reed (Perfect day).

Zespół zyskuje popularność także w Polsce. Od listopada ubiegłego roku na Novej Scenie Teatru Roma Warszawie można oglądać spektakl pt. „Jesteś moją siostrą” (You Are My Sister) w wykonaniu Piotra i Pawła Kamińskich. Jest to teatralny eksperyment na ciała, głosy, nietypową aranżację instrumentalną (obój, akordeon, wiolonczela) oraz przestrzeń intymną, która otwiera się przed bohaterami, poprzez ich transgresję.

W jednym z wywiadów zapytano go, czy muzyka, którą tworzy przetrwa, odpowiedział: „Nigdy nie lubiłem trwałych rzeczy. To, co robię, nie jest jak nagrobek. Nie staram się o to, by to trwało na zawsze.” (źródło: www.wp.pl)

 

 

 

 

TRWAJ…


Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto