"Za dużo kolczyków, za krótka sukienka, dziwne spodnie, swoją drogą - ciekawe, skąd miała na nie kasę".

Tego typu komentarze często padają z ust tolerancyjnych ludzi. Samych siebie nazywają tolerancyjnymi, jednak kiedy widzą coś, co odbiega od standardów, mówią: "no, ale to już jest przesada". Czy naprawdę można być tolerancyjnym z umiarem? Gdzie w takim razie istnieje granica? Pytam, bo nie wiem. Może czerwone włosy powinnam tolerować, a różowych już nie?

Kiedy ktoś nie wyróżnia się z tłumu, mówi się, że jest to jego wybór, styl i życie. Jednak gdy widać człowieka z bardziej zdecydowanym wyglądem, komentarze nie bywają już takie przychylne. Szczerze mówiąc, to jeden z tematów, które wstrząsają moją osobą od środka -zakłamanie, że jest się tolerancyjnym. Tolerancję w teorii każdy zna bezbłędnie, niestety gorzej z praktyką.

Doskonale rozumiem to, że jednym podobają się tatuaże, drugim nie. Niektórzy lubią muzykę klasyczną, inni niekoniecznie. Jednak uważam, że obrabianie kogoś z powodu innego gustu, jest - delikatnie mówiąc - nieeleganckie.

Nie wiem, czy istnieje osoba, która lubi, kiedy w negatywnym celu krytykuje się cokolwiek, co w nim jest. Przypuszczam, że jeśli istnieją, to w zdecydowanej mniejszości. Może warto czasem zastanowić się, czy kontrowersyjna fryzura naprawdę powinna wzbudzać wśród nas kontrowersje.


Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto