Po pięciu tygodniach wracam w końcu do domu. Jest mi dobrze i błogo. Jem prawdziwe śniadanie i piję herbatę z cytryną. Ostatnie miesiące spędziłem czytając klasyków literatury europejskiej i dzieła romantyków, o których istnieniu nie miałem pojęcia - rozwijam się. Cieszę się studiami i nie zgadzam się z powszechną teorią, że po ich ukończeniu będę bezrobotnym nikim. Mam duże plany, chcę stworzyć gazetę. Przebić się przez tysiąc "no name'ów", zdobyć pieniądze z Uniwersytetu Gdańskiego na druk, znaleźć grupę ludzi na poziomie, z którymi praca nie będzie katorgą i przykrą koniecznością. Tak to duże plany, bo tak wiele zależy od ciebie. Jaki jesteś, jaki chcesz być i co sobą reprezentujesz. My jesteśmy młodzi, chcemy, żeby nam się w życiu powiodło, co sobą reprezentujemy - nie nam oceniać. Chcemy jak najlepiej!
Po pięciu tygodniach wracam w końcu do domu. Jest mi dobrze i błogo. Jem prawdziwe śniadanie i piję herbatę z cytryną. Na półce obok cytryny, leży świeżutki, kolorowy, odmieniony wspak. Biorę go do ręki i tak już z nim zostałem do tej chwili. Pierwsze co w ogóle zauważyłem, pierwsze co wrzyna się w mózg to wielki napis na samym środku okładki - Nemezis & redakcja! Droga Redakcjo, wasza naczelna ma was w dupie! Na stronie tytułowej, pod pięknymi niebieskimi paskami, nowym logo, ciekawym zdjęciem i fragmentem tekstu innej wspakowej matrony. Pytam, dlaczego słowo redakcja jest napisane z małej litery? Czy chodzi tylko o miejsce, w którym składa się materiał na nowe wydanie? A może to grupa ludzi, takich samych jak nemezis, drukująca się z litery wielkiej? Takich samych, albo lepszych, bo wartość teksów naczelnej wspaka jest poniżej poziomu gimnazjalnego i wszelkiej krytyki. Lektura stosunków damsko-męskich była dla mnie katorgą a tak błędnej składni i tylu zaimków nie widziałem odkąd sprawdzaliśmy na zajęciach próbne matury zawodówki na kaczych bukach. "Głupota wyszła na salony"! Komu pozwalacie sobie przewodzić, jak to o Was, droga Redakcjo świadczy?
Jedynym tekstem, który śmierdzi potem wysiłku jest "wstępniaczek" a samo zdrobnienie nazwy wstępniak, zastępujący klasyczne "od redakcji", świadczy o tym, że autor zdaje sobie z tego sprawę. Ma poczucie i umniejszając nazwie, tytułowi swojego tekstu uważa, że sprawa jest załatwiona. Łatwizna - zamiast napisać dobry wstęp, piszemy "słabiutkiego wstępniaczka". Recenzja nowego filmu Koterskiego bardzo mi się podobała. Osobiście uważam, że recenzent powinien ze wszystkich sił wstrzymywać się od interpretacji. Szczególnie jeżeli nie jest jej pewien lub jeśli się myli. Mimo to recenzja jest (według mnie) jednym z najwartościowszych tekstów tego numeru. Zajęciem numer 1 czytając wspaka jest niezgadzanie się z Sahirem. Tym razem nie było inaczej, gratuluję, aż się zagotowałem. Polaryzujemy! Tekst Cytrynki o lubieniu, nielubienia jest dobry. Miło jest zobaczyć jak przez te trzy lata rozwinęłaś swój warsztat. Chyba o to chodzi prawda? Szkoda, że drugi tekst jest, jak zwykle o maturze. (Coś mi mówi, że za niedługo będziemy rodziną, będziemy musieli się polubić). Autsajder i Lily - nadałyście temu numerowi ambitnej powagi. Króciutki tekst o uśmiechu z dobrą puentą zamieszczony obok wywiadu z wolontariuszami. Artykuł nie wolny od błędów, ale spowodował uśmiech. Mądrze na to patrzysz. Szkoda, że wolontariusze, z którymi Lily przeprowadzała wywiad chcieli pozostać anonimowi. Jak to rewelacyjnie świadczy o tym, że ludzie wstydzą się przyznać do dobra, dobra dla innego człowieka. W jakim chorym świecie żyjemy - to świat odwróconych wartości! Wywiad z Panem Ksawerym Boldą to bardzo poważne przedsięwzięcie. Miałem kiedyś taką możliwość, ale bałem się z niej skorzystać. Zazdroszczę Ci odwagi.
Tak bym opisał moje odczucia w skrócie. Wspak mi się podobał. Mam jednak wrażenie, że nie doceniacie tego co daje wam Wielki Brat. Wydawanie, wydawanie w kolorze, spotkania z ludźmi i wspólny trud w jednym celu. Nie myślcie, że wam się to należy. Brakuje mi tego.
śmiałem się z jednego suchara
Neret