W związku ze zbliżającą się wielkimi krokami 82 ceremonią wręczenia Oscarów zacząłem wspominać te, które już za nami. Jednak zastanawiając się nad wszystkimi filmami, które zyskały uznanie w oczach członków Akademii i które niejednokrotnie wracały ze złotymi statuetkami, przypomniały mi się wszystkie wielkie obrazy, które niestety, nie otrzymały nagrody. W związku z tym chciałem przeanalizować decyzje członków Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej w ostatnich dwóch dekadach.
Na początku jednak chciałbym cofnąć się do roku 1977 ze względu na jedną z największych wpadek przy wyborze najlepszego filmu w historii, kiedy to Oskara otrzymał Rocky. Niektórzy mogą stwierdzić, iż jest to film naprawdę dobry i owszem jest, jednak na pewno nie lepszy od nominowanych w tym samym roku Wszystkich ludzi prezydenta. Jeśli to Wam nie wystarcza, to należy również wspomnieć, że w stawce nominowanych był też wspaniały Taksówkarz film Martina Scorsese z jedną z najwspanialszych kreacji aktorskich w historii kina.
Wracając do czasów nam bliższych skupmy się na tych dobrych decyzjach ostatnich lat. I tu przychodzi na myśl rok 1992, gdy Oskara otrzymało Milczenie Owiec ze wspaniałym Anthony Hopkinsem i równie dobrą Jodie Foster. Takich decyzji niestety, ciężko znaleźć więcej. Oczywiście jest wiele filmów, które otrzymały statuetkę całkiem zasłużenie, jednak miały równie dobrych przeciwników, w których ręce również mógł wpaść Oscar. Do takich dzieł zaliczają się m.in. American Beauty, Piękny umysł, Za wszelką cenę, czy zeszłoroczny Slumdog. Filmy te miały niezwykle silną konkurencję. Ostatnią naprawdę zasłużoną statuetkę od czasów dr Hannibala Lectera otrzymali bracia Cohen za To nie jest kraj dla starych ludzi, pomimo silnego przeciwnika w postaci Aż poleje się krew Andersona. Ktoś mógłby powiedzieć, że Gladiator także zasłużył na Oscara. Biorąc pod uwagę swoich nominowanych przeciwników, przyznaję - był to film najlepszy. Wielu z nas jednak zapomina o dwóch wspaniałych filmach, które nawet nie otrzymały nominacji, a mowa tu o przełomowych Requiem dla snu i Memento.
Teraz czas na trochę krytyki, zaczynę od Tańczącego z wilkami i nawróconego na „indiańskość” Kevina Costnera. Członkowie Akademii lubią tego typu dzieła, jednak razi niezauważenie jednego z najwspanialszych filmów gangsterskich pt. Chłopcy z ferajny z niesamowitym klimatem i genialną obsadą.
Kolejna do odstrzału wydaje się Lista Schindlera Stevena Spielberga, która poza tym, że dotyczy niezwykle ważnych wydarzeń historii, moim zdaniem nie urzeka. Tym bardziej, iż mieliśmy wtedy Fortepian z fantastyczną Holly Hunter oraz równie fenomenalnego Daniela Day-Lewisa w W imię ojca.
W ten sposób dochodzimy do roku 1995. Roku dla Akademii nieudanego, wręcz jednego z najgorszych, a to za sprawą wyboru trochę przesłodzonego i przygłupiego Forresta Gumpa. Nie trzeba dodawać w tej sprawie nic więcej, biorąc pod uwagę fakt, że wielkimi przegranymi na rzecz Forresta Gumpa zostali Quentin Tarantino z Pulp Fiction oraz Frank Darabont z chyba najlepszym filmem jaki kiedykolwiek powstał pt. Skazani na Shawshank.
Już 2 lata później rzuca się w oczy kolejna zła decyzja. Najlepszym filmem zostaje nudniejszy od nauki mechaniki kwantowej o 3 w nocy Angielski pacjent. Obejść smakiem musieli się natomiast bracia Cohen ze swoim Fargo, które zachwyca grą aktorską oraz powala dialogami.
Kolejnym zaskoczeniem jest zwycięstwo Miasta gniewu w roku 2006. Film poruszający ważny temat braku porozumienia między ludźmi różnych ras i nacji i z tej decyzji Akademia spokojnie może się wybronić. Mieliśmy wtedy jednak Tajemnice Brokeback Mountain Anga Lee, gdzie wspaniałą kreacją aktorską popisał się jeden z najlepszych aktorów młodego pokolenia, którego nie ma już niestety z nami, Heath Ledger. Film okazał się jednak zbyt kontrowersyjny, by okrzyknąć go najlepszym obrazem.
Tegoroczna ceremonia zdaje się przebiegać pod hasłem walki Jamesa Camerona (Avatar) z jego byłą partnerką życiową Kathryn Bigelow (The Hurt Locker). Akademia jednak zawsze lubiła zaskakiwać. Kto wie może i w tym roku będziemy świadkami niespodzianki i żaden z wielkich faworytów nie zdobędzie statuetki. Może członkowie Akademii w końcu zauważą Quentina Tarantino, może po raz kolejny zwycięzcami okażą się bracia Cohen, a może zwycięzcą okaże się animacja Pixara. Aby się tego dowiedzieć, musimy poczekać do 7 marca.
jonfen