Społeczeństwo ma tendencję do generalizowania. Słychać: „A bo ta młodzież dzisiaj taka...głupia, samolubna, źle wychowana, niegrzeczna, niedouczona, chamska, bez szacunku do starszych”.
Młodzież polska, Młodzież Wszechpolska, młodzież ze spotkań z Papieżem... jaki polski koloryt, przekrój młodej ojczyzny naszej. Ktoś obchodzi urodziny Franciszka, ktoś własną osiemnastkę, a ktoś preparuje tort dla Hitlera…
Ktoś kogoś lubi, kogoś wyklucza z grupy, np. znajomych na Instagramie lub Facebooku, ktoś z młodych pomaga w hospicjum im. Ojca Pio. Eksperyment uliczny zarejestrowany przez TVN wykazał, że młodzi licealiści w mroźny styczniowy dzień zainteresowali się zmarzniętym dzieckiem stojącym na ulicy, a matki z wózkami, babcie przechodziły obojętnie, nie zainteresowały się losem samotnego dziecka.
Młodzi ludzie często poddani są wpływom środowiska, niemal indoktrynacji. Nie wszyscy wolontariusze w hospicjum są naprawdę dzielni i empatyczni, to rodzice wciągają swoje dzieci w różne szlachetne akcje, uczą, nakazują. Nie wszyscy młodzi na urodzinach Adolfa wierzyli w potęgę umarłego faszysty, tak samo jak pielgrzymowanie młodych do Panamy może być bardziej przygodą życia niż wyznaniem wiary.
Wniosek jest prosty, młodzi ludzie są odbiciem środowiska, w którym dorastają, "zwierciadłem”, w którym przechodząc obojętnie obok dziecka babcia może się przejrzeć. To właśnie jej potomkowie są chorzy na znieczulice. Dzieci bite i poniżane, będą poniżać i bić słabszych, pójdą dalej i będą czcić faszyzm. Dziecko kochane i wspierane będzie młodym człowiekiem otwartym, pomagającym innym, tak jak jemu to było dane. Młodzież będzie taka, jak sobie dorośli ją ukształtują.
M.H.