National Archives and Records Administration, Public domain, via Wikimedia CommonsSłyszałam od Polaków o Żeromskim dużo różnych zdań przed zabraniem się do przeczytania lektury, szczególnie wiele o tym, że był komunistą. Jednak na stronach „Przedwiośnia” został ukazany prawdziwy, bardziej negatywny stosunek autora do ideologii zupełnie obcej Polsce. Jak więc pisarz, który realistycznie przedstawia krwawą politykę komunistów oraz wprost mówiący o tym, że dany ruch rewolucyjny jest dla niego czymś dalekim, mógłby umieścić ich mity w swojej twórczości? Poprzez niewiedzę — dosyć skutecznie.
Czytając „Przedwiośnie” zapoznanie się z kontekstem historycznym jest niezbędne, ponieważ Żeromski ciągle nawiązuje do prawdziwych wydarzeń. Żeromski w „Przedwiośniu” często odwołuje się do rzeczywistych wydarzeń, ale ich przedstawienie bywa problematyczne. Przykładem jest opis konfliktu między Ormianami a Azerami w Baku. Autor ukazuje wrześniowe masakry 1918 roku jako eskalację trwającego od wieków sporu, lecz podaje zawyżoną liczbę ofiar – 70 tysięcy, podczas gdy historycy szacują je na maksymalnie 15 tysięcy. Choć nie umniejsza to tragizmu wydarzeń, takie wyolbrzymienie wpisywało się w rosyjską narrację o „misji Czerwonej Armii” w obronie prawosławnych przed muzułmanami. Warto jednak pamiętać, że Żeromski nie miał dostępu do współczesnych badań i mógł bazować na ówczesnych źródłach, często propagandowych.
Jednak nie tylko niedokładność liczb jest tym, z czego ucieszyliby się rosyjscy propagandyści. W fragmentach podróży Cezarego i Seweryna ku Polsce pojawiają się opisy Charkowa:
„Cezary patrzał teraz na obraz rewolucji w całym jej rozkwicie”
Żeromski ukazuje Charków jako centrum rewolucyjnego entuzjazmu, choć w rzeczywistości trwała tam walka o niepodległość Ukrainy. W 1919 roku miasto było areną wojny bolszewicko-ukraińskiej, a Ukraińcy sprzeciwiali się rosyjskiej dominacji. Od 1920 roku bolszewicy rozpoczęli politykę ukrainizacji, początkowo wspierając kulturę ukraińską, by w latach trzydziestych brutalnie ją zdławić. Charków, stolica Ukraińskiej SRR, stał się pułapką dla twórców, których zwabiono perspektywą rozwoju, a następnie represjonowano. W domu „Słowo” inwigilowano artystów, a wielu z nich trafiło do gułagu lub zostało zamordowanych. Zaufanie do komunistów zniszczyło niezliczone książki, wiersze i pieśni – skutki tej polityki są odczuwalne do dziś.
Kolejnym przekonaniem zaborców ze wschodu nieumyślnie popartym przez autora był mit o jednej wielkiej narodowości:
„Właśnie wtedy narzeczony, pan Barwicki, nachylił się nad nią i czynił jej do ucha cierpkie uwagi o niewłaściwości tańczenia w polskim zebraniu kacapskiego tańca”
- fragment opisujący stosunek Barwickiego i Laury do wykonania kozaka przez Karolinę -
Problem tej wypowiedzi polega na użyciu określenia „kacap” używanego jako obraźliwy synonim do słowa „rosjanin”. Nie wydaje mi się, że Żeromski faktycznie miał na celu przyrównać Ukraińców i ich tradycje do „niezmiernie wielkiej” kultury zaborców, ale jednak to robi pod wpływem wieloletniej propagandy ustami swojego bohatera. Władze w Moskwie bądź wcześniej w Petersburgu przez kilka wieków prowadziły wojnę informacyjną będąc jedynym zwycięzcą w niej. Niedawno, dopiero w XXI wieku, to się zmieniło. Sto lat temu jednak udało się im ukryć miliony ofiar sztucznych głodów i masowych morderstw oraz przywłaszczyć sobie wiele cech podbitych narodów. Wśród nich właśnie i znalazł się taniec wykonany przez Karolinę i Cezarego — „kozak”. Pojawił się on w skarbcu „wielikoj ruskoj kultury” niedługo po likwidacji kozaków zaporoskich oraz towarzyszącej jej rzezi ludności cywilnej w Baturynie, stolicy Hetmanatu.
Jednak ofiarami kradzieży kulturowej były i inne państwa. Na przykład — Polska. Mazurek stał się „ruskim narodowym tańcem” i nawet do dzisiaj czołowe wyszukiwania w Internecie związane z nim wyglądają jak „mazurka russian dance”. Kradzione instrumenty ludowe i „Beshbarmark” Kazachów, duduk stworzony przez Ormian, czebureki Krymskich Tatar, chinkali i lezginka Gruzinów, hafty, opowieści ludowe — tak wygląda podłoże polityki „jednej narodowości” i usprawiedliwienie rozpoczęcia wojen.
W minionym wieku weryfikacja informacji była czymś prawie nieistniejącym. Jednak dziś każdy ma dostęp do narzędzi pozwalających to zrobić w kilka sekund. Warto o tym pamiętać, szczególnie w czasach, gdy głośne nagłówki mogą kreować fałszywe przekonania.