Destabilizacja ekologiczna, rewolucja PKB, wyścig mocarnych gospodarek, konflikty ekonomiczne, a i czasem zbrojne o surowce, o tereny. Prawda jak ten szerszeń, jak ten giez! Lasy płonęły, a oni na szyjach splatali ręce. Tu nawet nie pomogą litanie zakochanych.
Wg Wisławy Noblistki np. mapy kłamią, ale z humorem, świat nie z tego świata przed sobą rozpościerając. Kłamie teatr nowoczesny, nie obrazując dramatu, w którym widzowie powinni się łączyć, a co się z nimi dzieje? Pozostają rzuceni w refleksje indywidualne, zmienne, pełne przypadkowości.
Ciągle jesteśmy okłamywani.
Mapy klimatyczne zaczynają mieć dusze. Dusze zmarłych koali, kangurów. A niektóre stają się wręcz przerażające i mniej niebieskie. Pojawiają się niebieskawe tam, gdzie nie powinny. Suchą stopą można już wodzić nie tylko palcem po mapie. Niedługo klapki do chodzenia po wodzie będą zabytkiem. Kalosze w innych regionach zamienimy na gumofilce (może i Nokia wyjdzie z recesji).
Klimat, klimatem. Gospodarka, gospodarką. A gdyby tak odejść od modelu zrównoważonego rozwoju? Tu nadmienić należy, że podstawy i tak nie są realizowane spójnie z założeniami, a państwa nadal rywalizują o wzrost I rozwój gospodarczy, czy to konwergencją czy pionierstwem, którego coraz mniej.
Usiadłam dziś na dość niewygodnym krześle, twardym i nieprzyjemnym, ciasnym- choć o dużym siedzisku, lekko przez kota podrapanym. Chciałam kogoś za mój nastrój i myśli ziemiodestrukcyjne obwinić. A że Polką jestem i kraj swój cenię, zawsze dumnie krzycząc „Polska dla Polaków” to z tym przerażającym półżartem, siedząc na siedzisku znalazłam winowajcę wzrostu PKB, zmian gospodarczych i ideologicznych. Zmian priorytetów młodych zelektronifikowanych pokoleń. To Hitler.
Tak Hitler A., nie Holoubek i nie Churchil i nie Reagan z JPII, nie Gutenberg- choć też niemiecki. O martyrologii wspominać nie będę, bo to nie lekcja historii ani też WOKu(Su), nawet nie polskiego. Hitler nieświadomie przyczynił się do rozwoju jednej z najpotężniejszych gałęzi gospodarki- komunikacji, a coś co łączyć nas miało dziś nas niszczy, stawiając informację i czas jej przekazania najcenniejszym surowcem (zaryzykowałabym) nieodnawialnym. Niszczy prawie na każdym polu, od wyścigu szczurów w szkołach, na uczelniach, w korporacji, w wojnie o lepszy byt niż byt sąsiada, aż i byt narodu. Wyścig nie musi być o to kto więcej wyprodukuje, ale kto taniej i komu drożej sprzeda! Gdzieś nawet jakiś producent skomunikuje się z innym, by się komplementarnym stać w produkcji albo substytut zrobić, jakąś normę unijną ISO zastosuje i jak większy jest to zadba o społeczną odpowiedzialność biznesu- to pomysł Adolfa nie był. Jednak II wojna wymusiła produkcję inną niż była dotychczas, wymusiła szybką deregulację rewolucyjną małych przedsiębiorstw, destabilizację, aż ostatecznie prężny powojenny rozwój, który końca nie ma i zahamować ani zwolnić nie zamierza. Komunikacja stała się kluczem rozwoju. Internet Bogiem. Relacje międzyludzkie odeszły do lamusa (ale nie jest to aplikacja przypominająca Tinder).
Mapy się nadal zmieniają. Splatając ręce na szyjach głowy organizacji ponadnarodowych nie wydają się być zakochani, ani w sobie, ani w dzieciach ani nawet wnukach, którym pozostawiają chaos. Litanie zmian klimatycznych z Forów Ekonomicznych, Klimatycznych i nawet Ekologicznych są bezwstydne.
Pomyślmy o sobie, bo przecież jesteśmy okryci jednym kocem, płaszczem Ziemii. I może nie handlujmy tyle wiedzą tylko zróbmy na nią promocję :)
Nawet książki dotyka inflacja. Ręką Hitlera i niewidzialną ręką rynku. Mefisto zacierała łapki, Belferog leży na kanapie.
Dziękuję