22 lutego 2020 roku miałem przyjemność odbyć krótką, ale za to bardzo owocną i interesującą rozmowę. Spotkanie to miało miejsce w zacisznej, puckiej kawiarni, w której miałem możliwość porozmawiać z osobą, która doświadczyła nienawiści oraz braku akceptacji ze strony rówieśników i poruszyć bardzo ważny i aktualny temat, jakim jest przemoc wśród młodzieży. Na prośbę mojego rozmówcy nie będę posługiwał się jego imieniem ze względu na chęć zachowania anonimowości, dlatego nazwę naszego bohatera Adamem.
Na początku naszej konwersacji mój gość był bardzo nieśmiały i nie do końca chciał opowiadać o tych przykrych wydarzeniach, które spotykały go w prawdziwym życiu na szkolnych przerwach i tym wirtualnym, dla wielu osób „anonimowym”. Jednak kiedy zamówiliśmy sobie herbatę i chwilę porozmawialiśmy na kilka luźnych tematów, Adam otworzył się i opowiedział mi o swoich „przygodach”. A więc wszystko zaczęło się w pierwszej klasie technikum. Nowa szkoła, nowa klasa, nowi ludzie, nowi nauczyciele… nowe problemy. Mój rozmówca mieszkał w niewielkiej wsi, z której tylko on podjął naukę w tej szkole. Nie znał nikogo. Na początku roku szkolnego, kiedy wszyscy stali w większych grupkach, on nie miał odwagi dołączyć do którejś z nich i stał na uboczu. Już wtedy zauważył pierwsze niemiłe gesty rówieśników skierowane w jego stronę. Powiedział mi : „To uczucie pamiętam do dziś. Podśmiewanie się tych wszystkich ludzi, gardzące wyrazy twarzy, a to wszystko, czym spowodowane? Do teraz sam mogę się tylko domyślać czy chodziło o brak markowych ubrań, telefon bez internetu czy o coś jeszcze innego.”. Adam nie mówił nic na ten temat rodzicom. Wstydził się przyznać, że nie jest akceptowany w nowej klasie, a na dodatek nie chciał sprawiać rodzicom kolejnych problemów. Powiedział : „Byłem przekonany, że z biegiem czasu wszystkie problemy same się rozwikłają i znajdę wspólny język z osobami w mojej nowej szkole”. Nic z tego.
Czas mijał, a Adam dalej nie mógł się z nikim zaprzyjaźnić. Co gorsza, chłopcy z jego klasy zaczęli płatać mu nieprzyjemne figle. Mój rozmówca przyznał, że nie pamięta dnia w szkole, w którym ci nie rzuciliby w jego stronę kilku wulgarnych tekstów lub nie zrobili sobie z niego jakiegoś żartu. Wszystko zaczęło nabierać coraz większego tempa, a żarty rówieśników przerodziły się w agresywne zagrywki z ich strony. Adam bał się zgłosić cokolwiek nauczycielom, mówił : „Bałem się, że nikt mi nie uwierzy, że wszyscy powiedzą, że to niemożliwe, aby w tej szkole działo się coś takiego”. „Dobrze! Dawaj! Dokop mu!”. Między innymi takie teksty mój współrozmówca miał okazję słyszeć ze strony osób ze swojej szkoły.
Wielokrotnie gnębiony, wyszydzany, bity i upokarzany Adam nie miał zwykłego życia typowego nastolatka. Osoby z jego klasy wpadły na pomysł, jakim było nagrywanie swoich docinek w kierunku Adama i wrzucanie ich do internetu. Osoby te myślały, że w wirtualnym świecie mogą robić wszystko, co im się podoba, bo przecież tam wszystko może być anonimowe. Na ich nieszczęście jest właśnie odwrotnie. Ci młodzi ludzie myśleli, że tworząc fałszywe konto na jednym z portali społecznościowych, nikt nie dowie się, kto jest autorem wszystkich żartów i samego profilu. Byli przekonani, że zastraszony Adam nikomu nic nie powie, a o to, by na nagraniach nie było widać ich twarzy, również zadbali. To nie mogło jednak obyć się bez echa. Cała szkoła huczała o bieżących wydarzeniach.
Pewna zdecydowanie bardziej rozsądna grupa młodzieży, widząc cierpienie Adama, postanowiła o wszystkim powiadomić dyrekcję. Ta niezwłocznie skontaktowała się z rodzicamj ofiary i z nią samą. Adam jednak wedle oczekiwań młodych łobuzów za nic nie chciał przyznać się, kto jest autorem tych filmików. Powiedział mi : „Po prostu się bałem, że kiedy o wszystkim powiem, to dostanę jeszcze bardziej. Ci ludzie nie mieli zahamowań przed niczym.”. To nie dawało mi spokoju, więc dalej zacząłem drążyć temat, dlaczego mój gość nie chciał powiedzieć, kto za tym wszystkim stoi, przecież szkoła znała już cały temat i nie dopuściłaby, aby doszło do kolejnych przykrych zdarzeń. Adam odpowiedział : „Nie wiem, nie byłem wtedy sobą. Udało im się mnie skutecznie zastraszyć.”. Postanowiłem odpuścić już ten temat.
Dalej mój rozmówca opowiedział mi, jak potoczyła się cała sprawa. Szkoła postanowiła podjąć bardziej radykalne środki i skierowała sprawę na policję. Tam bez najmniejszego problemu dowiedziano się, kto stoi za tym wszystkim. Natychmiast sami zainteresowani i ich rodzice zostali wezwani do gabinetu dyrektora. Wszystko wyjaśniało się dość długo, ale jak sam Adam mi powiedział : „Wtedy poczułem, że wszystko schodzi na dobrą drogę. Moi rodzice wspierali mnie w całej tej sprawie. Kamień spadł mi z serca.”. Chłopcy z klasy Adama, którzy wpadali na te ”genialne” pomysły, zostali surowo ukarani, a Adam mógł już bez stresu i z pełną swobodą przychodzić do szkoły. Po kilku dniach znalazł nawet nowych kolegów, ale dla jego dobra rodzice postanowili przeprowadzić się do innego miasta tak, aby ich syn do końca zapomniał o tym, z czym musiał się mierzyć. Adam zmienił szkołę, w której od razu znalazł wspólny język z rówieśnikami. Dzięki zmianie otoczenia mój gość odkrył także swoje nowe hobby - koszykówkę.
Moja rozmowa z Adamem otworzyła mi oczy na sprawy agresji w szkole i internecie. Jego przykre życiowe doświadczenie mogą być przestrogą dla innych młodych osób, które także są narażone na takie zachowania ze strony rówieśników. Dorośli mogą nam uczniom zapewnić edukację w tym kierunku, ale każdy z nas powinien samodzielnie przemyśleć swoje czyny, tak aby dopuszczać się tych złych jak najrzadziej. Swoją rozmowę z Adamem pozostawię każdemu do własnej i indywidualnej analizy i wyciągnięcia wniosków.