Od bardzo dawna na stronie nie pojawił się żaden mój wpis. Stało się, straciłem chęć, ale uświadomiłem sobie, że zarazem wszystko ma sens, jak i go nie ma. Stwierdzenie niebanalne. Oczywiście mam zamiar wrócić do pisania, lecz nie to jest głównym tematem artykułu.
Ludzie od zawsze starają się znaleźć na siłę szczęście, nie szukając jego sensu. Bo jeśli na świat patrzy optymista, to wszystko ma sens i cel (nie przeznaczenie). Pesymista natomiast nie zobaczy nic oprócz przeznaczenia, gdyż stwierdzi, że sens nie istnieje. Po co się starać, jeśli i tak nie wyjdzie? Prawda? Będzie co będzie. Realista dostrzega zaś wszystko i nic. Potrafi rozróżnić sens i jego brak. Zatem czy sens nie jest tylko pojęciem względnym? Zauważmy, że sens to nie przeznaczenie. Przeznaczenie ma dwa znaczenia. Jest czymś, co się będzie dziać bez względu na nasze czyny, czyli jest to nasze fatum, jeśli oczywiście tylko je uznajemy. Ale nie o to tu chodzi. Drugim jego znaczeniem jest przypisanie funkcji do osoby, przedmiotu etc. I co do istnienia tego wyjaśnienia raczej nikt nie powinien się sprzeczać, choć na pewno znajdziemy nawet w swym otoczeniu osoby dotknięte powiedzeniem potrzeba matką wynalazku. Nie ma w tym absolutnie nic złego. Jeśli coś jest głupie, ale działa, to nie jest głupie. Dlatego pesymista nie odszuka tak łatwo szczęścia jak optymista, a gdy już je znajduje, to wielokrotnie w rzeczach niemoralnych. Często nawet nie stara się odkryć złotego środka.
Szczęście jest kwestią osobistą. Każdy powinien sam to przemyśleć. Ja odczuwam radość w codzienności. W niesieniu pomocy. Mimo częstej krytyki nie wolno się poddawać. Nie będę jedak ukrywać swoich win. To my tworzymy ten świat. Więc czyńmy go lepszym, okazując innym empatię. Współczucie w szczęściu i nieszczęściu. Wolność słowa, myśli. Wiadomo powrzechnie jest, że nikt się jeszcze taki nie urodził, co by wszystkim dogodził. Ale czy potrzeba nam takiej osoby? Czy powinniśmy dać radę sami?