"Ograniczać"- zmniejszać, utrudniać, stanowić przeszkodę. To tylko parę synonimicznych wyrazów, które zapewne każdemu z nas kojarzą się niezbyt pozytywnie. A wręcz przeciwnie, z czasem nawet budzą w nas negatywne emocje, oburzenie czy nawet lęk przed separacją od czegoś, co jest dla nas ważne lub bez czego nie jesteśmy w stanie funkcjonować. Tak więc czy prawdą jest, że to MY SAMI ograniczamy siebie?
Zazwyczaj jest dość paradoksalnie, ograniczają nas przyjemności. Przecież to one powinny być atrakcją, chwilą relaksu, odreagowaniem, a z czasem stają się czymś zupełnie innym. Są złodziejami naszego czasu. Oto kilku z nich:
FACEBOOK- najpotężniejszy i najgroźniejszy złodziej czasu nastolatków (i nie tylko!). A tak to się zaczyna
*wejdę na chwilę, żeby zobaczyć, co tam się dzieje u moich znajomych*
*o! 5 powiadomień i 3 wiadomości... wypadałoby odpisać*
*Kaśka dodała nowe zdjęcie, Ala ma nowego pieska, a ta laska z 3 c ma profilowe w takiej samej bluzce co ja*
(ogólnie to przecież bym się tym nie przejęła, ale ponieważ mam do napisania 3 wypracowania, a wena sama mnie nie najdzie to zajmę się tym)
*3 godziny później*
Ale tak szczerze, no jak tu nie wrócić na fejsbuczka, skoro przy wylogowaniu piszą "Dziękujemy, że nas odwiedziłeś"
A potem jeszcze.. "Mamy nadzieję zobaczyć Cię wkrótce"
No pewnie, jeszcze tylko 20 zadań z matmy i się widzimy :) :)
INSTAGRAM- bo przecież nic lepiej nie działa na pogłębienie wiedzy i poprawienie skuteczności w nauce jak wstawienie zdjęcia na insta.
#books #learning #reading #tired #hardwork. Gdyby się jeszcze skończyło na samym wstawieniu zdjęcia, ale zazwyczaj trzeba jeszcze sprawdzać co 5 minut ilość lajków.
SNAPCHAT- tutaj mamy do czynienia z połączeniem Facebooka i Instagrama. Najpierw oglądamy kilkusekundowe snapy, a potem jak postanowimy "odpisać" na czyjegoś snapa, a ten odpowie Ci z prędkością światła to prawdopodobnie jesteśmy zgubieni. To jak messenger, widać, że ktoś "odczytał", więc niekulturalnie przecież "nie dać znać" co tam "u mnie w świecie".
ANI SERIAL, ANI PROGRAM- po prostu "TRUDNE SPRAWY", "DLACZEGO JA" i takie tam. Jak się dowiedziałam, fachowo się to nazywa "serial paradokumentalny". Brzmi bardzo mądrze, szkoda, że tylko brzmi. Ale trzeba przyznać, że jak nic nie ma w telewizji to dobre i to. Szkoda tylko, że potem zaczynają się prawdziwe trudne sprawy w naszym życiu, jak brakuje czasu na naukę na sprawdzian i to nurtujące nas pytanie "dlaczego ja?"
MY- dokładnie, to my sami sobie nawzajem kradniemy czas. Co innego, jeśli serio mamy tę chwilę na robienie "byle czego". Gorzej jak jesteśmy świadomi, że mamy coś, co nie może dłużej czekać, a nagle dzwoni kolega i...:
-hej, co robisz?
- *odkurzyć pokój, pozmywać naczynia, zrobić pracę na fizykę, pomóc mamie w kuchni.. przecież nie wyjdę na kujona i nie powiem, że się uczyć muszę* No w zasadzie to nic..
- A no to super, wpadaj do mnie, zagramy w ps'a, będzie fajnie.
Jest tego o wiele, wiele więcej, ale tak naprawdę każdy z nas ma swojego indywidualnego złodzieja, którego często chcemy zamknąć za kratami, ale no... nie zawsze się udaje.
agab