Siedzisz i czekasz na kolejną męczącą lekcję. Jak zawsze próbujesz rozluźnić atmosferę. Opowiadasz głupie, śmieszne historyjki. Koledzy i koleżanki z urzędu są zmuszeni śmiać się z tych opowieści. Ty sam wiedząc, że gadasz o bzdurach, czujesz się pępkiem świata w tym momencie. Zdajesz sobie sprawę z tego, że czas przerwy mógłbyś spożytkować zupełnie inaczej - owocniej. Przecież zaraz matematyka. Może lepiej spojrzeć w notatki z ostatniej lekcji? Może lepiej wyciszyć się i rozluźnić przed kolejną godziną lekcyjną? Może lepiej porozmawiać w gronie przyjaciół o innych, ważniejszych sprawach?

W trakcie kolejnej błahej opowiastki, słysząc kolejne, czasem wymuszone śmiechy znajomych, mimochodem - nie wiedzieć czemu, spoglądasz w lewo. Na samym końcu ławki, w szarym kącie korytarza siedzi on. W ręku dzierży książkę do nieuchronnie zbliżającej się matematyki. Nie możesz sobie przypomnieć, skąd go znasz. Nikt z nim nie rozmawia, nikt nawet nie siedzi obok niego. Spogląda na ciebie z lekkim uśmieszkiem i politowaniem w oczach.
Poważniejesz na chwilę. Zaczynasz się zastanawiać nad tym, co robisz. No przecież nie wyjmiesz książki w tym momencie. Taki luzak i ten, który nie boi się żadnej kartkówki miałby zachować się jak jakiś kujon? Przecież nic nie robisz sobie z tych złych ocen i nagle teraz miałbyś stać się wzorowym uczniem jak za dawnych gimnazjalnych lat. Po co? Przychodząc do liceum, każdy wyzerowuje swój wizerunek i kreuje nowy - lepszy. Dałeś się poznać jako super wyluzowany koleś z miasta. Sztucznie lansujesz się na kogoś, kim nie jesteś. I właśnie on - ubrany w codzienne ciuchy i nikomu niepotrzebny uświadamia tobie, jaką rolę odgrywasz.


Kolejna osiemnastka kolegi. Siedzisz przy stoliku z samymi znajomymi. Chcesz po raz kolejny pokazać, jak bardzo jesteś super. Jak zwykle to ty jesteś w centrum uwagi, to z tobą każdy chce rozmawiać, napić się za zdrowie solenizanta. To właśnie koło ciebie ustawia się najdłuższa kolejka dziewcząt pragnących skraść choć jeden taniec. Impreza trwa w najlepsze. Ty nadal zachowujesz się tak samo. Efektem twojej popularności jest dość duże upojenie alkoholowe. Dzięki temu bawisz się jeszcze lepiej. Nagle wokół ciebie nie ma nikogo. Impreza chyli się ku końcowi. Ty siedzisz przy stole i zwracasz głowę w stronę ostatniego stolika. Tam zauważasz jego. Tę samą postać, która siedziała na korytarzu z książką od matmy. Tym razem również jest osamotniony. Nie zmienia się również jego wzrok. Patrzy się z jeszcze większym politowaniem na ciebie. Wymowny szyderczy uśmieszek wymalowany na jego twarzy. Zastanawiasz, skąd go znasz. Ciągle nie masz odwagi podejść i porozmawiać.

Rano wstajesz bardzo późno. Męczy cię okropny ból głowy. Jesteś zmęczony, obolały i negatywnie nastawiony. Mało pamiętasz, nic ci się nie chce. Pierwszą osobą, którą widzisz i która podaje tobie szklankę wody jest on. Z niewiadomo jakich powodów znalazł się właśnie w twoim pokoju w tym czasie. Zastanawiasz się, jak wróciłeś do domu, jak on się w ogóle tutaj dostał. Jesteś zdezorientowany, ale wdzięczny za tę szklankę napoju. Dziwnie znajoma postać kuca nad łóżkiem i jak to wcześniej bywało, patrzy z politowaniem. Ty odwdzięczasz się głębokim spojrzeniem w jego oczy. Przez chwilę zastygacie w bezruchu. Chcesz coś powiedzieć, podziękować chociaż, ale nie masz śmiałości. Po tej chwili ciszy on po raz pierwszy wymawia jakiekolwiek słowa. Wstaje i zadaje pytanie:
„Co Ty robisz? Kim jesteś? Dokąd zmierzasz?”
Po tych wymownych słowach nieznajomy (choć skądś znajomy) włożył kaptur i odszedł.
Nawet nie zaprosiłeś go na przysłowiową herbatę, na chwilę rozmowy. Nie zdążyłeś nawet podziękować. Tylko te słowa nie dają spokoju… Nie dają.

Po dłuższej chwili już wiesz, skąd znasz tego kogoś. Przypominasz sobie kto to taki. Już puzzle dziwnej i intrygującej historii zaczynają układać się w całość. Opisywana postać to uosobienie wcześniejszych ambicji, wcielenie twojej prawdziwej osobowości. Od czasu, gdy zmieniasz się, zakładasz maskę, grasz kogoś, kim nie jesteś, ten wcześniej siedzący w tobie człowieczek ucieka na zewnątrz i stara się przemówić do rozumu. Nie zawsze się to mu udaje. Niestety.

A czy Ty zaprosiłbyś  tego nieznajomego do siebie? Porozmawiałbyś, zaprzyjaźniłbyś się? Przecież kiedyś byliście najlepszymi i najbliższymi przyjaciółmi. Kiedyś.
A jak jest teraz? Ten ktoś siedzi jeszcze gdzieś tam, wewnątrz?
Jeśli tak, nie pozwól mu uciec.

Hoffix


Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto