whortastic/sxc.huOtwierasz oczy i przez moment bezwiednie wpatrujesz się w śnieżnobiały sufit. Spoglądasz na wyświetlacz telefonu, ochoczo odczytujesz wiadomości od znajomych. Przeciągasz się i wyglądasz za okno. Przez chwilę obserwujesz budzącą się do życia przyrodę na tle wschodzącego słońca.
To takie oczywiste. Tak banalne, że nawet nie zwracasz na to uwagi.
Więc może by tak odmienić scenariusz?

Otwierasz oczy i... nic to nie zmienia. Nie potrafisz określić, czy to środek nocy, czy późny poranek. Po omacku odnajdujesz telefon, który teraz nie jest zdatny na wiele. Podejście do okna graniczy z cudem...
Nie wpatrujesz się. Nie spoglądasz. Nie odczytujesz. Nie obserwujesz. Nie patrzysz. NIE WIDZISZ.

Niewidomy. Dlaczego widok białej laski i przyciemnianych okularów sprawia, że przypadkowi przechodnie w promieniu dwóch mil nagle znikają? Co takiego mają w sobie te dwa rekwizyty? Rozumiem. Zwyczajnie wstyd podejść i zaproponować rękaw, pomóc wsiąść do pociągu, kupić bilet. Współczesny świat zakłada, że wszyscy są sprawni i przymyka oko na małe niedoskonałości, odsuwając je na margines. Rzeczywistość uczy, że powinno być inaczej.
Takiej niewidomej małej niedoskonałości trudno jest poradzić sobie w urzędzie, czy wsiąść do odpowiedniego autobusu. Nie jest łatwo poruszać się po mieście. A przecież oni też chcą żyć normalnie. Człowiek, który w najlepszym okresie swojego życia traci wzrok, uczy się żyć od nowa. To może zabrzmi głupio, ale zakryj sobie oczy i spróbuj wykonać prostą czynność jaką jest zrobienie herbaty. Nie jest łatwo, prawda? A to tylko herbata. Co dla nas jest rutyną, dla człowieka niewidomego staje się rzeczą prawie niemożliwą. ABC-PXXJPA4P
Nie pisałabym o tym wszystkim, gdybym nie miała przyjemności poznać panią Alę. W wyniku błędu lekarskiego straciła wzrok, gdy jej dzieci były jeszcze małe. Mąż ją zostawił, twierdząc, że to wszystko jest ponad jego siły. To wszystko było również ponad jej siły - oprócz swojej matki i nastoletnich dzieci nie miała innego wsparcia. Niejeden człowiek w takiej sytuacji zamknąłby się w sobie, udając, że nie istnieje. Mimo piętrzących się problemów znalazła tyle silnej woli, że nauczyła się patrzeć nie widząc. To niesamowite, ale dziś, kiedy przychodzę do niej porozmawiać, bez problemu wyciąga filiżanki z szafki i parzy kawę. Na wiosnę kosi trawę i sadzi kwiaty. Zamiata korytarz, wyprowadza psa. Jest niezwykle życzliwym i szczęśliwym człowiekiem.

Historia pani Ali to ewenement wśród wszystkich innych, więc nie możemy pozostać bierni i bardziej niewidomi niż ludzie dotknięci ślepotą.
Otwórzmy oczy. Otwórzmy oczy podwójnie, szczególnie za tych, którzy nie widzą.


Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto