Piątek, sympatyczny wiosenny poranek, godzina dziewiąta, dzień zagłady ludzkości.
Termin zapowiadanej od trzech lat apokalipsy nadszedł.

– Jako przewodnicząca komisji witam państwa na pisemnym egzaminie maturalnym z języka polskiego...



W tym momencie wyłączyłam się na chwilę, spojrzałam przez okno i pomyślałam, że dałabym wszystko, żeby być tą brunetką w czerwonych lakierkach, która wchodzi do Społem, albo choćby taką rusałką hasającą po leśnej polanie, która... Nieważne. Kimkolwiek, byleby nie siedzieć jak na szpilkach w grobowych barwach i równie czarnym nastroju, ze świadomością że za chwilę sam strach przed nieznanym może przechylić szalę goryczy i wpłynąć jeszcze bardziej destrukcyjnie niż ta cała stresująca szopka, od której nie ma już odwrotu.

– ... za moment otrzymacie arkusze egzaminacyjne, uprzejmie proszę o sprawdzenie, czy wszystkie strony są poprawnie zadrukowane, proszę nanieść kod ucznia, pesel oraz naklejki, które znajdują się w kopercie...

Niepewność to taki stan psychiczny, który w głowie piętrzy tsunami, wywraca szare komórki na lewą stronę i wyrzyna je jak mokrą szmatę. Z jednej strony gradobicie pytań bez odpowiedzi, z drugiej głos zwany sumieniem, poklepujący po ramieniu i mówiący: "Ty nie dasz sobie rady? Trzy lata siedzisz jak idiotka nad książkami i jeszcze masz wątpliwości?"
Wszyscy dla rozwiania tej niszczącej niepewności sprawdzanie poprawności druku rozpoczęli od ostatniej strony, zupełnie przypadkiem zwracając uwagę na tytuły lektur.

Każdy chyba zna uczucie, kiedy kamień spada z serca. I mnie się odświeżyło, szczególnie kiedy gruchnął o żołądek z takim impetem, tak że ten dał się głośno i boleśnie we znaki. Wierzcie mi, historie o burczącym brzuchu w wyniku niezjedzonego śniadania to tylko mity.

– ... Życzę więc wszystkim MIŁEJ pracy, macie 170 minut.

Dla rozluźnienia jeszcze raz dokładnie przeczytałam sobie tematy prac. Pierwszy z nich dotyczył III części Dziadów Mickiewicza. Otwarcie i bez ogródek przyznam się, że z Dziadami nie mam zbyt miłych wspomnień. Do końca życia pamiętny Mount Everest pod kurtyną wstydu będzie przesłaniał wszystkie istotne informacje związane z tą lekturą. "Porównaj prawą i lewą stronę..." Od tego momentu darowałam sobie ten temat. wiedziałam, że na kolejnej kartce arkusza jest coś, nie ukrywajmy, bliższe mojemu sercu. Lalkę i Ludzi bezdomnych z pewnością rozumiałam lepiej niż poprzednią propozycję. Owszem, wybrałam temat o kobietach. Zresztą, kto może wiedzieć więcej o kobiecej psychice niż... psychiczna kobieta?

Niemalże ze stoickim spokojem i pozytywną energią podeszłam do pierwszej części nieszczęsnej matury. Na dobrą sprawę nie wiem, co mogę O TYM powiedzieć, bo prawidłowych odpowiedzi nie sprawdzałam i dla własnego zdrowia do końca czerwca nie sprawdzę.
Test na rozumienie nauczył mnie jednak wielu rzeczy. Wiedzieliście, że nazwa "Wikipedia" pochodzi od hawajskiego wiki wiki, co znaczy szybko? Ponadto Polska jest czwartym krajem, co do ilości haseł na Wikipedii, nawet przed Rosją i Chinami. Teraz to dopiero będę błyszczeć wiedzą.
Oczywiście żartuję. W istocie artykuł wyjęty z Tygodnika powszechnego był nawet i interesujący, ale z kolei znów odniosłam wrażenie, że osoby odpowiedzialne za układanie arkusza trochę przepracowały polecenia. A maturzysta, prawie jak bohater tragiczny – każdy wybór wydaje się być dla niego nieodpowiedni.

Po godzinie ciężkiej pracy nadszedł czas na jeszcze cięższą pracę, która, jeśli nie okaże się odpowiednio efektowna, może zaważyć na losie przyszłego studenta.
Tak jak postać Izabeli Łęckiej łatwo zapada w pamięć, to Joasia Podborska już niekoniecznie. Miło by było, gdybym podczas matury przypomniała sobie kim był Henryk, użyła trudnego, ale istotnego słowa guwernantka, wpadła na nazwiska Orszańska i Niewadzka. Jeśli wóda czyni cuda, to nie wiem, co czyni stres żeby się rymowało, ale wiem, że czyni źle.

Po drugiej godzinie przerwałam na moment pisanie, rozejrzałam się po sali i szczerze zaczęło mi się robić żal egzaminatorów. Bardziej nawet niż mnie samej. Biedni, nie mieli co robić; na zmianę kontemplowali pejzaż zaokienny i analizowali nierówno otynkowane ściany, drzemali z szeroko otwartymi oczami, lub nieobecnym wzrokiem wpatrywali się w jeden martwy punkt. Przez trzy godziny, oprócz widoku zmieszanych uczniowskich gęb, zero rozrywki. Ksiądz bezgłośnie poruszał ustami. Bardziej niż na swoim, szczerze nie chciałabym być na ich miejscu.

Oddanie arkusza jest piękną chwilą w życiu, daje przedsmak wolności, cudowną myśl, że możesz w końcu wyjść i odetchnąć trochę innym powietrzem. W istocie skrajnie innym.
Płodność pisarska (a tym samym prawie cztery ciasno zapisane strony) wcale nie odzwierciedla zadowolenia egzaminem. Sama matura z polskiego, choćby nie wiem jak skonstuowana, rzeczywistej wiedzy ucznia nie sprawdzi. Tu debil może okazać się geniuszem i vice versa. Jest jak loteria, a loterie są dla idiotów.


Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto