Normalnie nie robiłbym tego, ale naprawdę potrzebuję jednego aktora. OTO MONOLOG OHEY'OWEY!

Na łonie rodziny - aż do przybycia starca

Ohey zasłonięty gazetą, którą czyta, po bokach symetrycznie Ohey'owa, Jaś Ohey oraz dwoje starszych dzieci, już dorosłych.

OHEY\'OWA (monotonnie) Nie powinieneś tyle czytać. Inaczej już za dziesięć lat potrzebne ci będą okulary (milczenie) ... A za piętnaście lat drugie, nowe. A za dwadzieścia lat będziesz już dalekowidzem. To będzie straszne. Żeby znaleźć rano swoje pantofle, będziesz musiał wychodzić z mieszkania bez względu na temperaturę, przechodzić na drugą stronę ulicy i dopiero przez okno patrzeć, gdzie one są. Albo co gorsza, wypytywać nieznajomych narzucać się, zaczepiać obcych. Bo nie znajdziesz, choćby były wielkości naturalnej, z futrzanymi pomponami jak karakułowe dynie. Na mnie nie licz. (milczenie) Na mnie nie licz. Słyszysz? Ja wtedy już będę spoczywała na cichym cmentarzu, pod kamieniem. Nie, nie chcę żadnych nagrobków. Surowy, prosty głaz bazaltowy, na nim fotografia i wiersz. Ty oczywiście nie będziesz mógł się skupić, ze względu na ruch uliczny. Ale czy ty w ogóle chcesz się kiedykolwiek skupić?Ile razy prosiłam cie, żebyś się skupił, błagałam niemal na klęczkach, a ty zawsze byłeś rozproszony. (gazeta porusza się lekko) ...Ty, oczywiście, nie wiesz, dlaczego ja umrę wcześniej niż ty. Bo ciebie ja nie interesuję. Dopiero jakby jakiś pijany żołnierz mierzył do mnie z karabinu, tobyś się może mną zainteresował. (zasstanawia się chwilę) ...Albo oficer.


Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto