Dzisiaj w naszej szkole odbyły się zawody. Piękne wydarzenie sportowe propagujące aktywność wśród młodzieży szkolnej naszego powiatu. Nasi chłopcy spisali się dobrze, żeby nie powiedzieć dostatecznie. Oczywiście nie chciałbym wieszać psów na naszej reprezentacji, dlatego gwoli ścisłości uważam dostateczne miejsce za zupełnie wystarczające. To, że w ogólnej klasyfikacji spadliśmy o kilka punktów nie powinno nas załamywać, w końcu nie możemy być ciągle najlepsi. Szkoda tylko, że chłopaki odpuścili sobie w decydującym meczu i przegrali go w psychice - zanim gwizdek tę przegraną potwierdził.

Jednak nie to było najciekawsze! Piłka nożna to przeżytek, oto moja propozycja!

Dzisiaj w naszej szkole odbyły się zawody. Piękne wydarzenie sportowe propagujące aktywność wśród młodzieży szkolnej naszego powiatu. Nasi chłopcy spisali się dobrze, żeby nie powiedzieć dostatecznie. Oczywiście nie chciałbym wieszać psów na naszej reprezentacji, dlatego w roli ścisłości uważam dostateczne miejsce za zupełnie wystarczające. To, że w ogólnej klasyfikacji spadliśmy o kilka punktów nie powinno nas załamywać, w końcu nie możemy być ciągle najlepsi. Szkoda tylko, że chłopaki odpuścili sobie w decydującym meczu i przegrali go w psychice - zanim gwizdek tę przegraną potwierdził. Jednak nie to było najciekawsze. Oczywiście piłka nożna jest najbardziej ekscytującym sportem, jaki wymyślono, ale nie oszukujmy się, trudno było doszukać się emocji towarzyszących Lidze Mistrzów na naszej biednej, choć najlepszej w powiecie hali sportowej.

 Emocje jednak były i może nie do porównania z Santiago Bernabeu, ale z Koloseum na pewno. Otóż, na trybunach panował ogólny marazm, niechęć i zastój. Zapewne gdyby ten jakże ważny dzień byłby wolny od szkoły i stresów z nią związanych, to wszystko inaczej by się potoczyło. Niestety, mogliśmy oglądać mecze tylko między lekcjami, między pytaniem na polskim a sprawdzaniem z chemii. To tłumaczy pewnego rodzaju pasywne zachowanie kibiców.

 Ów marazm nie był jednak dominujący. Zdarzały się chwile, kiedy rozpalona do czerwoności publika krzyczała i błagała o powtórki na telebimach... Krzyki, piosenki, brawa czy inne spontaniczne wyskoki nie towarzyszyły jednak bramkom zdobytym przez naszą reprezentację, lecz faulom i błędom ślepego, głuchego, głupiego, „CH”, „K” pana sędziego. „Ugryź go! W nogi go! W kostkę! Za jaja! Wślizgiem!” To tylko niektóre z haseł, które towarzyszyły jakiemuś faulowi czy innej niechlubnej sytuacji na boisku. Ludzie kochają krew, złamania, faule, zwijających się z bólu piłkarzy – samemu siedząc ponad tym na plastikowych krzesełkach.

 Pomyślcie, jakże byłoby cudownie, gdyby każdemu z piłkarzy dać do ręki nóż, jakiś metalowy pręt czy drewnianą pałę. Wreszcie przestałoby ludziom zależeć na wyniku, nieważne  byłoby kto wygrał, a kto przegrał. Kibice nie mieliby powodu do bójek po meczu, bo te same emocje mieliby na murawie, a jak wiadomo co za dużo to nie zdrowo. Nie można się tłuc na meczu, a potem jeszcze raz, po – bo jaki by to miało sens? Urządźmy z piłki nożnej drużynowe walki gladiatorów. Dwie jedenastki, 80kg broni białej i co 15 minut bonusy zrzucane na murawę – sieci, kamienie, czy inne zmyślne narzędzia. Jak w Koloseum. Po pewnym czasie piłka na boisku  zaniknęłaby, a bramki zamieniłyby się na bramy wejściowe dla każdej z drużyn. Skoro i tak największe emocje wzbudzają w ludziach brutalne wejścia i kontakt fizyczny: twarz zawodnika I z nogą zawodnika II – DAJMY LUDZIOM TO, CZEGO CHCĄ!


Chleba i Igrzysk! Po co w tym wszystkim mała, biała, zagubiona kulka?


Neret


Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto