Ja mistrz, ja mistrz wyciągam dłonie
Wyciągam aż do Toshiby i kładę me dłonie na touchpadzie
Na tuchpadzie jak na szklanych harmoniki kręgach.
To nagłym, to wolnym ruchem,
Losuję uczniów ku radości mojej duchem.

Milijon szeptów uczniów płynie; w szepcie  milijonie
Każdy szept ja spowodowałem, wiem o każdym szepcie;
Zgadzam je, dzielę i łączę,
I w tęcze, i w akordy, i we strofy plączę,
Rozlewam je we dźwiękach i w błyskawic wstęgach. -
Odjąłem ręce, wzniosłem nad dzienika krawędzie,
I kręgi uczniowskich wzroków wstrzymały się w pędzie.
Sam śpiewam, słyszę me śpiewy -
Długie, przeciągłe jak wichru powiewy,
Przewiewają uczniowskiego rodu całe tonie,
Jęczą żalem, ryczą, buczą,
I wieki im głucho wtórzą;
A każde „niee” tym razem gra i płonie,
Mam go w uchu, mam go w oku….
Jak wiatr, gdy fale kołysze,
Po świstach lot jego słyszę,
Widzę go w szacie Nike.
Boga, natury godne takie pienie!
Pieśń to wielka, pieśń-PYTANIE.
Taka pieśń jest siła, dzielność,
Taka pieśń jest JEDYNKI  nieśmiertelność!
Ja czuję nieśmiertelność JEDYNKI, nieśmiertelność JEDYNKI tworzę

Patrz, jak te myśli dobywam sam z siebie,
Wcielam w PYTANIE, one lecą,
Rozsypują się po KLASIE,
Toczą się, grają i świecą;
Już dalekie, czuję jeszcze,
Ich wdziękami się lubuję,
Ich okrągłość dłonią czuję,
Ich ruch myślą odgaduję:
Kocham was, me dzieci PYTANIA!
Myśli moje! gwiazdy moje!
Czucia moje! wichry moje!
W pośrodku was jak ojciec wśród rodziny stoję,
Wy wszystkie moje!

Depcę was, wszyscy UCZNIOWIE,
Wszyscy TŁUKI i proroki,
Których wielbi INTERNET szeroki.
Gdyby chodzili dotąd śród swych dusznych DROŻDŻÓWEK,
Gdyby wszystkie pochwały i wszystkie oklaski
Słyszeli, czuli i za słuszne znali,
I wszystkie sławy każdodziennej blaski
Promieniami na wieńcach swoich zapalali,
Z całą pochwał muzyką ICH TROJE i wieńców ozdobą,
Zebraną z wieków tyla i z pokoleń tyla,
Nie czuliby własnego szczęścia, własnej mocy,
Jak ja dziś czuję w tej samotnej nocy:
Kiedy sam śpiewam w sobie,
Śpiewam samemu sobie.
Tak! - czuły jestem, silny jestem i rozumny. -
Nigdym nie czuł, jak w tej chwili -
Dziś mój zenit, moc moja dzisiaj się przesili,
Dziś poznam, czym najwyższy, czylim tylko dumny;
Dziś jest chwila NA PYTANIE przeznaczona,
Dziś najsilniej wytężę duszy mej ramiona -
To jest chwila SamsonA,
Kiedy NAUCZYCIEL i ślepy dumał u kolumny.
Zrzucę ciało i tylko jak duch wezmę pióra -
Potrzeba mi  uczniowskiego polotu lotu,
Wylecę z Olimpu i łącznika kołowrotu,
Tam dojdę, gdzie graniczą Stwórca i natura.
I mam je, mam je, mam - tych uczniów dwoje;
Wystarczą:- od zachodu na wschód je rozszerzę,
Lewym o przeszłość, prawym o przyszłość zapytam.
I dojdę po promieniach uczucia - do Ciebie!
I zajrzę w uczucia Twoje panie Gorazdowski,
O Ty! o którym mówią, że czujesz na niebie.
Jam tu, jam przybył, widzisz, jaka ma potęga,
Aż tu moje pytanie sięga.
Lecz jestem człowiek, i tam, przy TOSHIBIE me ciało;
Kochałem tam, NA Olimpie, serce me zostało, -
Ale ta miłość moja na świecie,
Ta miłość nie na jednym spoczęła NAUCZYCIELU
Jak owad na róży kwiecie:
Nie najednej rodzinie, nie na jednym wieku.
Ja kocham całe GRONO PEDAGOGICZNE! - objąłem w ramiona
Wszystkie przeszłe i przyszłe jego pokolenia,
Przycisnąłem tu do łona,
Jak przyjaciel, kochanek, małżonek, jak ojciec:
Chcę ich dźwignąć, uszczęśliwić,
Chcę nimi cały świat zadziwić,
Nie mam sposobu i tu przyszedłem go dociec.
Przyszedłem zbrojny całą myśli władzą,
Tej myśli, co niebiosom Twe gromy wydarła,
Śledziła chód Twych adidasów, głąb łącznika rozwarła -
Mam więcej, tę Moc, której ludzie nie nadadzą,
Mam to uczucie, co się samo w sobie chowa
Jak wulkan, tylko dymi niekiedy przez słowa.
I Mocy tej nie wziąłem z drzewa edeńskiego,
Z owocu wiadomości złego i dobrego;
Nie z ksiąg ani z opowiadań,
Ani z rozwiązania zadań,
Ani z czarodziejskich badań.
Jam Cię dziś zapytam !
Stamtąd przyszły siły moje,
Skąd do Ciebie przyszły Twoje,
Boś i Ty po nie nie chodził:
Masz, nie boisz się stracić; i ja się nie boję.
Czyś Ty mi dał, czy wziąłem, skąd i Ty masz - ściągi
Bystre, potężne: w chwilach mej siły - wysoko
Kiedy na klasę spójrzę szlaki
I wędrowne słyszę pierwszaki,
Żeglujące na ledwie dostrzeżonej Ibizie;
Zechcę i wnet je okiem zatrzymam jak w sidle -
Stado dzwonek żałośną dzwoni,
Lecz póki ich nie puszczę, Twoje błaganie ich nie zgoni.
Kiedy spójrzę w zeszyt z całą mocą duszy,
Dopóki na niego patrzę, z miejsca się nie ruszysz.
Tylko ludzie skazitelni,
Marni, ale nieśmiertelni,
Nie służą mi, nie znają - nie znają nas obu,
Mnie i Ciebie. ABC-6RLBCT
Ja na nich szukam sposobu
Tu, w klasie.
Tę władzę, którą mam nad przyrodzeniem,
Chcę wywrzeć na  uczniowskim losie,
Jak ptaki i jak gwiazdy rządzę mym skinieniem,
Tak  rozrządzać muszę.
Nie dyskusją – dyskusja dyskusji odbije,
Nie pieśniami - długo rosną,
Nie nauką - prędko gnije,
Nie cudami - to zbyt głośno na NK.
Chcę czuciem rządzić, które jest we mnie;
Rządzić jak Ty wszystkimi zawsze i tajemnie:
Co ja zechcę, niech wnet zgadną,
Spełnią,tym się uszczęśliwią,
A jeżeli się sprzeciwią,
Niechaj cierpią i przepadną i jedynkę poczują.
Niech ludzie będą dla mnie jak myśli i słowa,
Z których, gdy zechcę, skarg wiąże się budowa; -
Mówią, że Ty tak kablujesz!
Wiesz, żem myśli nie popsuł, mowy nie umorzył;
Jeśli mnie nad nauczycielami równą władzę nadasz,
Ja bym mój jak pieśń żywą stworzył,
I większe niżli Ty zrobiłbym dziwo,
Zanuciłbym pieśń szczęśliwą!
Daj mi rząd uczniów! - Tak gardzę tą martwą budową,
Którą gmin światem zowie i przywykł ją chwalić,
Żem nie próbował dotąd, czyli moje słowo
Nie mogłoby jej wnet zwalić.
Lecz czuję w sobie, że gdybym mą wolę
Ścisnął, natężył i razem wyświecił,
Może bym sto papierosów zgasił a drugie sto wzniecił -
Bo jestem Polonistą! i w stworzenia kole
Są inni matematycy; - polonistów nie spotkałem. -
Najwyższy na Olimpie! - Ciebie tu szukałem,
Ja najwyższy z czujących w klasy padole.
Nie spotkałem Cię dotąd - żeś Ty jest, zgaduję;
Niech Cię spotkam i niechaj Twą wyższość uczuję -
Ja chcę władzy, daj mi ją, lub wskaż do niej drogę!
O prorokach, uczniów władcach, że byli, słyszałem,
I wierzę; lecz co oni mogli, to ja mogę,
Ja chcę mieć władzę, jaką Ty posiadasz,
Ja chcę  uczniami władać, jak Ty nimi władasz...


{mxc}


Inne artykuły z tej kategorii

Rozdział drugi, część II 14 Cze 2009

Rozdział drugi, część I 05 Cze 2009

Częśc III 03 Cze 2009

*** 29 Maj 2009

Część I,II 28 Maj 2009

Najgorsze 11 Mar 2009

Górski poranek 11 Mar 2009

- Wszystkie z tej kategorii -

Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto