Polacy są narodem bardzo doświadczonym przez historię. Niektóre tragiczne doświadczenia sprawiły, iż jesteśmy postrzegani jako naród bardzo zamknięty. Można odnieść wrażenie, że potrafimy łączyć się jedynie w wyniku wielkich tragedii czy w obliczu wspólnego zagrożenia.

Na wstępie chciałbym wyrazić ubolewanie z powodu tragedii, która miała miejsce w Smoleńsku i złożyć na łamach Wspaka kondolencja rodzinom i
przyjaciołom ofiar wypadku. Zdarzenie to połączyło w bólu cały nasz naród. Nie o tragedii jednak chciałem pisać, a właśnie o postawie Polaków w
obliczu tej katastrofy. Polacy połączyli się w smutku i żalu. Mógłbym tutaj wychwalać nasz naród i na tym zakończyć ten tekst, jednak chciałbym pokazać co innego. Cofnijmy się do lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku. Polacy żyjący w gnijącym PRL-u połączyli swoje siły, tworząc Solidarność. Dzięki temu wydarzeniu udała się nam rzecz dotychczas niemożliwa. Jako pierwsi obaliliśmy siłą narzucony nam ustrój. Był do olbrzymi suksce wziąwszy pod uwage to, iż doszło do tego bez przelewu krwi. Co było później? Początkowa euforia przobraziła się w rozczarowanie. Niegdysiejszy obóz opozycji demokratycznej, który był nie do rozbicia przez komunistów zaczął pękać. Pojawiły się pierwsze spory, które doprowdziły do trwałych podziałów. Prezydent Wałęsa został nazwany tajnym współpracownikiem nawet przez część swoich dawnych przyjaciół. Polacy zmarnowali Solidarność. Jesteśmy teraz w roku 2005. W kwietniu umiera Jan Paweł 2. Dla większości z nas przywódca religijny, lecz nie to stanowiło o jego wielkości (przynajmniej moim zdaniem). Był on niezwykłą personą ze względu na swoją inteligencję i dobroć. Cechy te sprawiły, iż stał się
wzorem dla ateistów i osób innego wyznania. Skąd pochodził Karol Wojtyła? Z średniej wielkości postkomunistycznego państwa, które
przez 123 lata w ogóle nie egzystowało. Był Polakiem. Stał się naszym ambasadorem na całym świecie.

Drugiego kwietnia, po długiej chorobie Jan Paweł 2 umiera. Oczy całego świata zwróciły się ku Polsce. Polacy po raz kolejny połączyli się. W
całym kraju odbywały się msze, wspólne modlitwy, składanie kwiatów i zniczy. Doszło do tego, iż kibice zwaśnionych klubów zawiesili "wojenny
topór". Po kilku dniach kwiaty zgniły, znicze się wypaliły, kościoły zaczęły pustoszeć. Ludzie po otarciu łez wrócili do pracy, politycy do swoich
sporów, a kibice (a raczej pseudokibice) znów zaczęli "dawać sobie w łeb". Udało nam się wytrwać w jego naukach. Udało nam się to przez 2
może 3 tygodnie. Po raz kolejny zmarnowaliśmy naszą szansę...

Pięć lat później, ludzie dawno zapomniawszy o tych wszystkich wydarzeniach, żyli sobie jak gdyby nigdy nic. Polacy martwili się o Euro
2012 lub o wybory prezydenckie. Niespodziewanie znów na nasz naród spadła ogromna tragedia. Dziesiątego kwietnia katastrofie ulega rządowy samolot. W katastrofie ginie rzesza wartościowych ludzi. Reprezentaci wszystkich ugrupowań politycznych, dowódcy wojskowi, przywódcy religijni - słowem - elita Polski. Po raz kolejny do naszej ojczyzny zjechali zagraniczni reporterzy, aby obserwować Polaków, którzy bez względu na upodoobania polityczne czy przekonania religijne łączą się w bólu, składając kwiaty i oddając hołd poległym. Jest to zachowanie jak najbardziej słuszne.
Zastanawia mnie tylko jedno. Czy nauczenii dośwadczeniem historii tym razem nie zmarnujemy tego, co teraz stworzyliśmy? Mamy wielką szansę na
pojednanie z narodem rosyjskim, zmianę naszej kultury politycznej czy zjednoczenie się naszego narodu.
Nie zmarnujmy tego bo w innym wypadku tragedia smoleńska będzie jedynie okropnym wydarzeniem, które jednak nic nie wnisło do naszego
życia. Gdy uda nam się wytrwać, chociaż częsciowo nadamy sens tamtym zgonom i uczcimy poległych.

HoolioGTI


Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto