Adam Mickiewicz, wieszcz, największy polski poeta. Czy aby na pewno? Czy Mickiewiczowi należy się wieczna chwała, boski autorytet i czy wolno mu było interpretować historię, nawet w dobrym celu?

Adam Mickiewicz, największy polski poeta, wieszcz narodowy, zajmował się również dramaturgią, publicystyką oraz prowadził działalność polityczną. Jako młody chłopiec uczęszczał do szkoły ojców dominikanów. W wieku 14 lat zmarł mu ojciec, co przyspieszyło proces dojrzewania emocjonalnego chłopca. Taki wstęp znajdziemy na początku każdej notatki na temat naszego wieszcza narodowego i nieważne, czy zaczniemy poszukiwania od encyklopedii PWN, słownika szkolnego, wydawnictwa „GREG” czy stron w stylu „ściąga.pl”.

 Adam Mickiewicz żył w trudnych czasach. Polska po dwóch rozbiorach, chyląca się ku upadkowi. Uporczywe i bardzo skuteczne pozbawianie Polaków ich polskości (mam tu na myśli germanizację i rusyfikację). Upadek powstania kościuszkowskiego, w którym brał udział ojciec Mickiewicza i wreszcie trzeci rozbiór, który całkowicie zakończył ostatnie konwulsyjne zrywy Polaków. Polski przynajmniej w pojęciu państwa, terytorium - nie ma. W trzy lata po tym zdarzeniu rodzi się Adam Mickiewicz. Od początku jego życia wmawiano mu, że jest Polakiem, że ma być z tego dumny, że ma walczyć o ojczyznę. „Jeszcze Polska nie umarła, kiedy my żyjemy”. Obok tych patriotycznych haseł, wielki wpływ na młodego Mickiewicza miała kultura ludowa, która była głęboko zakorzeniona w świadomości ludu litewskiego i polskiego. Widzimy to chociażby w pierwszych wydanych przez Mickiewicza poemach. „Ballady i romanse” są przesiąknięte ludowością, fantastyką czy ludową moralnością (przykładem mogłyby być choćby ballady Świteź czy Romantyczność).

Twórczość Adama Mickiewicza możemy dzielić na wiele sposobów, my jednak na potrzebę dalszych argumentów podzielmy ją na twórczość przed powstaniem listopadowym i po powstaniu Dziadów cz. III. Otóż w pierwszym etapie swojego życia (do roku 1830 – 32) powstają takie dzieła jak: „Ballady i Romanse”, „Sonety Krymskie”, Dziady cz. II i IV. W tym okresie Adam Mickiewicz propaguje nieznany gatunek literacki – ballady. Całkowicie nowe, proste, łatwe do przyswojenia i zrozumienia dla odbiorców, jakimi byli najczęściej prości ludzie. Ballady były napisane w ich języku, opierały się na legendach, jakie znali, opiewały zdarzenia, o których słuchano przed zaśnięciem i które znano z opowieści starszych pokoleń. Warto przypomnieć, że w roku 1822 nie było telewizji, radia a ksiązki – bardzo trudno dostępne rzadko służyły rozrywce. Teraz można było po prostu poczytać ładną, nieskomplikowaną lekturę, której podstawową funkcją była funkcja ludyczna. Dzieci się bały, dorośli śmiali starsi traktowali je jako książki o charakterze moralistycznym. Słowem, każdy znalazł w balladach coś dla siebie. Mickiewicz nie był jeszcze wieszczem, lecz stawał się coraz sławniejszym poetą. Sławę zyskiwał po napisaniu „Ballad i Romansów”, Sonetów Krymskich i Dziadów. Gdyby się uprzeć i pokusić się o małą herezję można by twórczość Mickiewicza z pierwszego okresy porównać z twórczością Joanne Rowling. Proste, ładne książki, z kolorowymi ilustracjami. Pisane dla pieniędzy i rozgłosu. Jest jednak zasadnicza różnica między rozgłosem obu autorów wynikająca z czasów, w jakich się obaj twórcy urodzili. Za rozgłosem i sławą Mickiewicza szedł ogromny autorytet i prawie boski respekt.

Tutaj zaczyna się drugi etap twórczości Wieszcza. Według mnie ten etap nie bierze wcale początku w powstaniu listopadowym czy napisaniu Dziadów cz. III, choć ściśle się z nimi wiąże. Zaczyna się on w momencie, kiedy Mickiewicz uwierzył, że jest najwyższym z czujących stworzonym do wyższych celów, że to on wskrzesi ojczyznę i że nie jest on równy innym ludziom, rodakom, których wydaje mi się traktował podmiotowo. To może tłumaczyć, dlaczego nie wziął udziału w powstaniu listopadowym. Krew Polaka przelana za ojczyznę to cena, jaką naród musi zapłacić za wolność, ale krew Wieszcza? Czy to nie za wielka cena? Wieszcz musi żyć, musi podnosić strudzony naród z popiołów. Musi podnosić naród z popiołów, aby rzucić go w ogień – ogień walki, śmierci i miłości do ojczyzny, który wszyscy przypłacą życiem. Przypomina mi to cytat z pewnej książki Sc-fiction „Zrobimy wszystko, aby uratować ludzi, nawet, jeśli miałaby na tym ucierpieć cała ludzkość”. Mickiewicz wykorzystał swój wielki autorytet zdobyty pisaniem książeczek dla dzieci na stworzenie wielkiej narodowej, filozofii.

Mesjanizm, porównanie Polski do Jezusa Chrystusa. Na taką sakralizację narodu chyba nikt nigdy się nie zdobył. Wcześniej można było spotkać się z narodem wybranym, z którego wywodził się Mojżesz i autorzy Biblii, Sarmatami pochodzącymi w prostej linii ze starożytnych ludów. Ale Polska jako przedmurze chrześcijaństwa? Teraz Polacy nie czuli się jako zdeptany, zdominowany, obdarty z polskości naród. Teraz widzieli w tym cierpieniu sens, widzieli siebie jako nie obdartego, lecz obnażonego z szat Jezusa. Polacy lubią się czuć ważni, lepsi od innych. Nasz Wieszcz narodowy bezbłędnie wykorzystał historię umęczonego narodu i tak ją zinterpretował, że prości rodacy mieli to, czego w tym momencie najbardziej potrzebowali. Czuli się ważni. Byli wielcy a inne narody powinny być im wdzięczne za to, że za nich, za całą Europę tak dzielnie znosimy cierpienia.

Polacy chcieli tak myśleć, to naprawdę im pomagało. Dlaczego Juliusz Słowacki, który obrał punkt widzenia całkowicie przeciwny do stanowiska Adama Mickiewicza, nigdy za swojego życia nie został doceniony? Dlaczego zarzuty pod adresem mesjanizmu „to jest filozofia ofiary?”, „Tłumaczenie porażki” nie były słuchane a ich autor wyśmiany pod zarzutem nie dbania o sprawy narodu? Dlatego że Polacy nie mogli znieść myśli o tym, że przegrali. Polacy nie chcieli słuchać głosu, który ich karci, krytykuje. Kto z nas to lubi i uważa to za słuszną drogę do poprawy? Kto z nas potrafi przyznać się do błędu i jak Tukidydes nie szukać wytłumaczenia? Tak, wszyscy jesteśmy Polakami.

Neret

Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto