Przedświątecznie... o szczęściu... Na czym polega szczęście? Im częściej o tym myślę, tym częściej wydaje mi się, że szczęcie polega na niemyśleniu o tym, na czym polega... Mogę śmiało przyznać, że byłam szczęśliwa, bo nigdy nie miałam czasu się nad tym zastanawiać. Czy to znaczy, że teraz jestem nieszczęśliwa? Najwyraźniej. A może mam błędne pojęcie szczęścia i dlatego łatwiej wyznać mi, że odczuwam jego przeciwieństwo. Tak, to zapewne z lenistwa. Zdecydowanie łatwiej jest powiedzieć, że nie umie się pisać, niż przyznać, że nie robi się nic, by się nauczyć. Gatunek ludzki idzie na łatwiznę, a świat schodzi na psy...a psy?

Skoro szczęście jest brakiem nieszczęścia, to czy brak szczęścia jest nieszczęściem? Niezupełnie. Z moich nieoficjalnych, nudnych i niedługotrwałych badań wynika, że szczęściem możemy nazwać każde odczucie, które wywoła w nas radość. No cóż... jednak nie każdy brak radości oznacza od razu nieszczęście. Nie bądźmy zbyt pochopni. Gdyby całe nasze życie składało się jedynie z jednej wielkiej melancholii, czy bylibyśmy naprawdę szczęśliwi? Pewnie większość z nas powie, że tak i w jakimś stopniu ma rację. Jednak zastanówmy się, czy wiedzielibyśmy tak naprawdę, że właśnie teraz jesteśmy szczęśliwi, gdybyśmy nigdy wcześniej nie doświadczyli nieszczęścia?

Kiedyś, choć wcale nie tak dawno, ktoś bardzo mądry albo i nie, powiedział, że szczęścia nie da się opisać, trzeba go spróbować. Zapewne miał rację, ale dlaczego użył słowa spróbować? Szczęście nie jest lampką winą, że wystarczy musnąć ją wargami, by wiedzieć czy jest dobre czy nie i w razie czego wypluć do zlewu. Już szybciej zaryzykowałabym stwierdzenie, że jest jak kotlet mielony z baru przy drodze, za każdym razem smakuje inaczej i nigdy nie wiadomo, co tym razem w nim znajdziemy. Czy jeśli kiedyś sprawiało nam radość upijanie się do nieprzytomnościi latanie po mieście w jednym bucie, to czy tak samo musi być teraz? Otóż nie. Możliwe, że dziś nie stać nas już na kolejną parębutów. Rozumiecie? Zmieniamy się, a wraz z nami zmieniająsię nasze marzenia, potrzeby, przyzwyczajenia itp. Nie możemy też twierdzić, że wiemy, co nas uszczęśliwia. Możemy przypuszczać, możemy też gdybać. Jednak nigdy nie możemy być do koń ca pewni. Pewnośćjest zgubna. Niepewność natomiast niezawodna, bo przecież nie byliśmy pewni. Można teżstwierdzić, że niepewność jest czymś w rodzaju pójścia na łatwiznę. Dużo wygodniej jest przecieżpowiedzieć: nie wiem... ale nie do koń ca. Właściwie to nic do koń ca nie jest niczym. Każde słowo, każda teza właściwie się nie koń czy. Możemy ułożyć do nich szereg swoich myśli, przeczuć, znaczeń . Tak wiele, że można by je sprzedawać na targu w Meksyku za 99 groszy i wciąż mielibyśmy zapas. O ile... ktoś w ogóle chciałby nasze myśli. Tego również nie możemy być do koń ca pewni.

Z myślami to ogólnie dziwna sprawa. Jedne są tak piękne, poukładane i spójne, że można by z nich robić ciastka z lukrem. Inne natomiast nadają się jedynie do kociej miski. Jednak wszystkie coś tam przecież znaczą, coś wnoszą, coś zmieniają. Każda, nawet ta najmniejsza cośznaczy. A co? To zależy od nas. Nawet gdybym bardzo chciała napisaćcoś mądrego o szczęściu i gdyby moja wena była większa od Mont Everest, to co z tego? Dla każdego i tak szczęście będzie oznaczaćcoś innego. W sumie, jakby nie patrzeć, to jest właśnie najpiękniejsze. Nasze myśli. Jakie by nie były, to w nich, zwykłych, ludzkich myślach zaczyna się szczęście. Zatem, jak myślisz, co to znaczy być szczęśliwym?

Kara

PS Samych wspaniałych myśli życzę Wam z okazji Świąt Bożego Narodzenia :

Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto