Jak powszechnie wiadomo, każdy człowiek najbardziej troszczy się o swoją rodzinę. Chce dla niej wszystkiego co najlepsze. Aby efekt był zadowalający nie tylko sam się angażuje, ale również wiele wymaga od domowników. Do czego pieję? A no do pewnych zachowań nauczycieli w naszej szkole, którzy wg mnie powinni być dla ucznia nie tylko srogim katem, ale  kiedy trzeba - również przyjacielem.

   Otóż w poniedziałek mój dobry znajomy opowiedział mi pewną historię z jego lekcji. Mianowicie wraz z grupą uczniów z klasy chciał poprawiać niezaliczony egzamin. Mogłoby się wydawać, że dogodnym momentem, aby to uczynić jest godzina wychowawcza. Sam tak myślałem. Ale innego zdania była wychowawczyni mojego kolegi, która zamiast umożliwić poprawę swoim wychowankom, zaserwowała im serię ćwiczeń rozluźniających ciało. A więc zamiast zdania sprawdzianu, uczniowie nauczyli się, w jaki sposób można się uspokoić. Hmmm, ciekawe, tylko dlaczego później nauczyciele mają pretensje za niepoprawione oceny. Kolejnym punktem tego artykułu jest pomysł niektórych belfrów o całkowitym zniesieniu możliwości poprawy. Jak mówi rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z 11 maja 2007 roku uczeń ma prawo m.in. do "egzaminu poprawkowego". W moim rozumieniu nie chodzi jedynie o zaliczenie całego roku, ale również pojedynczych sprawdzianów. A więc jeżeli ten pomysł to nie jest żart (a znając humor autora jest) i zostanie wprowadzony w naszej szkole, to tym samym zostanie złamane jedno z zasadniczych praw ucznia. Poza tym należy również spojrzeć na wymiar etyczny tej sprawy. Otóż każdy ma prawo do poprawy, nie tylko tej życiowej, ale i szkolnej, bo każdemu może się powinąć noga lub po prostu coś nie wyjść. 

Kończąc chciałbym jeszcze raz powiedzieć, a nawet krzyknąć "nie!!!" wszelakim zakazom możliwości poprawy.


Nbi



Nie masz konta? Zarejestruj się

Zaloguj się na swoje konto